Zdążyliśmy się już przyzwyczaić, że pogoda w Norwegii
niezmiennie się zmienia. Dziś oferuje nam hektolitry deszczu w ciągu dnia, co znacząco
determinuje nasze plany. Początkowo nie myśleliśmy o zwiedzaniu miejskich
atrakcji. Ale (ale) decydujemy się na wizytę w jednym z portowych miasteczek
–Ålesund, uzbrajając się w strategiczne peleryny przeciwdeszczowe i dobry humor
oczywiście. Historia mówi, że to pięknie położone miasto skrywa wiele tajemnic
i wyrosło na spalonej ziemi. Ålesund położone jest na wyspie, a otaczają je
Alpy Sunnmøre. Miasto idealnie wkomponowuje się w otoczenie. Ale najlepiej
oglądać je z góry, dlatego korzystając z okna pogodowego oznaczającego brak
deszczu póki co, kierujemy się w stronę wzgórza Aksla. Tłumy nas tu
przygniatają. Jesteśmy w totalnym szoku, bo jednak w ostatnich dniach
odzwyczailiśmy się od takiego morza ludzi (wyjątkiem był Preikestolen). Ale to
jest właśnie cena sezonu turystycznego i destynacji „tanich” linii lotniczych.
Zostawiamy samochód (praktycznie w centrum miasta) na podziemnym
wielopoziomowym parkingu, a stamtąd kierujemy się w stronę wzgórza.
czwartek, 21 września 2023
Beskidy, kobiety, wino – nie ma nudy
To już taka świecka niepisana
tradycja, że w długi weekend listopadowy pogoda w górach pozwala na szukanie
uniesień – Barbórka takiej szansy nie może przegapić. A skoro o tradycji mowa,
to doskonała okazja na powtórkę z rozrywki i tzw. babski wyjazd z cyklu
spotkanie po latach. Wyprawa w Beskidy czas start. Uczestniczki są 4, a w
porywach nawet 5. Od strony organizacyjnej jesteśmy niezwykle sprawne – na
miejsce noclegu wybieramy Węgierską Górkę – a konkretnie miejscowość o arcy
trudnej nazwie Cisiec. Nasze kochane siostry Szumi docierają na miejsce
samochodem dzień wcześniej, zapewniając całej grupie bogate menu na cały nasz
pobyt. Ja i Meg docieramy następnego dnia, korzystając z usług pkp – o dziwo
nawet bez większych trudności. Mimo że w tym składzie widziałyśmy się 5 lat
temu – nie czujemy upływu czasu, a wręcz nadal krąży ten „vajb” – jak to mówi
dzisiejsza młodzież. Zapowiada się energetyczny czas.
W poszukiwaniu Trolli
Po dwóch nocach spędzonych wśród lodowców czas ruszyć dalej.
W dalszym ciągu obieramy kierunek północny. Po drodze mijamy stację kolejki,
którą wczoraj mieliśmy okazję podróżować w górę. Wówczas mieliśmy wagonik cały
dla siebie, a dziś przy mega sprzyjającej pogodzie zrobiła się "kolejka do
kolejki" - jak na tatrzański Kasprowy. Uff… jak dobrze, że nie musimy stać
w tej kolejce. Przez pierwsze 50 km jedziemy znaną nam już trasą, wzdłuż
pięknie meandrującej rzeki Stryneelva. Następnie dojeżdżamy do rozdroża, które
oferuje wybór: jechać dalej krajową 15-tką z serią kilku tuneli (co oznacza
mało widoków) lub podążać kolejną drogę sceniczną. Tym razem nie popełniamy
błędu sprzed paru dni i rozpoczynamy podróż po 27 km odcinku pięknie położonej
Gamle Strynefjellsvegen.
piątek, 8 września 2023
Loen - idealne zastępstwo
Loen – wioska leżąca na krańcu fiordu Nordjord to nasz wybór
numer 2. Początkowo plan zakładał wycieczkę na grzbiet górski – Besseggen w
górach Jotunheimen, ale z powodu zamkniętych dróg dojazdowych (do końca
sierpnia) postanowiliśmy spędzić czas na wysokościach górujących nad Loen.
Dzień, jak to dzień w Norwegii rozpoczynamy od deszczu. Nie spieszymy się tym
samym z czynnościami porannymi. Prognozy yr.no ciągle nieomylne. Liczymy, że
załapiemy się na dobrą pogodę w drugiej części dnia. A w tzw. międzyczasie
postanawiamy skorzystać z pierwszego na tym wyjeździe udogodnienia – kolejki
górskiej (Loen skylift). W czasie deszczu dzieci się nie nudzą – spokojnie i
bez pośpiechu lądujemy sami w wagoniku. Kolejka powstała w 2017 roku i jest to
najbardziej stroma (podobno) kolejka linowa na świecie. Z poziomu fiordu
wjeżdżamy na wysokość 1.011 moh (metrów) na górę Hoven. Cała podróż trwa 5
minut. Na górze jest restauracja z dużymi oknami, przez które widać całą
panoramę na fiord i przypływające duże statki. Postanawiamy wykorzystać
niesprzyjającą pogodę i posiedzieć przy gorącej czekoladzie. Sama restauracja
jest urządzona w nowoczesnym stylu, ale ma taż górski charakter - ściany zdobią
czekany, raki, liny. Miły akcent. Jest też głównie polsko-słowacka obsługa:)
bardzo sympatyczna. Miejsce z gatunku tych „fancy” (eleganckich/wyszukanych),
ale w górskim wydaniu nie czujemy się tam dziwnie.
czwartek, 7 września 2023
Kraina niebieskiego lodu i lazurowych widoków
Miejscówka noclegowa okazała się być niczego sobie. Na
szczęście deszcz ustępuje i można jechać w dalszą drogę. Ta zmienność pogodowa
jest nieco uciążliwa, ale z drugiej strony oferuje też klimat. Zatrzymujemy się
dosłownie przed Gaupne, żeby uchwycić lazurowy kolor fiordu (o pięknej nazwie
Lustrafjorden) i lekkie mgły unoszące się nad jego taflą. Jest mrocznie– prawie
jak w krainie powieści kryminalnychJo Nesbø – ale to jest właśnie urok
Skandynawii. Ruszamy dalej – lodowiec Nigardsbreen czeka. Góry dosłownie
parują, a krajobraz uzupełnia też towarzysząca nam rzeka Jostedøla o
krystalicznym kolorze – wygląda to
ciekawie. Zanim dojdziemy na jeden z 2,5 tysiąca lodowców, które oferuje Norge
– zostawiamy nasz wehikuł przed Breheimsenteret Glacier Center. Budynek ma
ciekawą konstrukcję, przypomina trochę kościół. Mieści się w nim informacja
turystyczna, muzeum, sklep z pamiątkami, restauracja i kawiarnia z cudownym
widokiem na lodowiec, z oferty której korzystamy. Śniadanie trzeba zaliczyć.
Nie spieszymy się, a pogoda poprawia się z każdą chwilą.
środa, 6 września 2023
Szanowny wodospad
Kolejny
dzień ma być dniem z serii tranzytowej. Mamy do przejechania ok. 350 km co w
norweskich warunkach daje ponad 6 godzin jazdy. Wiemy, że ten czas na pewno się
przedłuży, gdyż atrakcje nie śpią i czekają. Po przepysznym śniadaniu i jeszcze
lepszej kawie serwowanej przez Gosię z kamperowego ekspresu żegnamy się z
friendsami i ruszamy w dalszą drogę. Daleko nie ujechaliśmy, gdyż na jednym z
przydrożnych parkingów ujrzeliśmy starego Fiata. Co może być takiego
fascynującego we Fiacie. Otóż nie był to popularny "Maluch" czy też
"Duży Fiat". To był iście zabytkowy i wyjątkowy egzemplarz z 1924
roku, którym podróżuje sympatyczny starszy Włoch. Za cel obrał przejazd z
Treviso na Nordkapp. Usługi assistance świadczy żona, która równie
leciwym dostawczakiem typu "Żuk" zabezpiecza tyły. Kierowca pozwolił
nawet wejść do środka i obfotografować go z każdej strony, co dostarczyło mi
mnóstwo frajdy. Takim oto sposobem dokładamy sobie kolejne pół godziny jazdy,
ale przyjemność niecodzienna.
poniedziałek, 4 września 2023
Na języku ... Trolla
Tym razem nocowaliśmy na kempingu w Hildal – oddalonym około
10 km od Oddy. Jedyny kemping w Oddzie (o nazwie Trolltunga Camping) był pełny,
a my potrzebowaliśmy miejsca na spokojne przepakowanie plecaków i reorganizację
– bowiem najbliższe 2 dni oznaczały działania w terenie z noclegiem w górach.
Hildal okazał się być kiepskim kempingiem – ale jego lokalizacja pozwalała na
szybkie dotarcie na parking – P2 pod upragnioną drogę w kierunku słynnego i
doskonale znanego języka Trolla. Zapowiadał się pogodowy sztos – już od samego
rana czuć było, że słońce będzie dziś wysoko, a deszcz odszedł w zapomnienie.
Tak dobra pogoda oznaczała również tłumy, przyjęliśmy więc słuszną strategię
wczesnej pobudki o 6 rano i szybkiego transferu naszym mobilem na parking
(jeszcze przed 7 rano). Jeśli wybór transportu pada na własne auto, można je
zostawić na jednym z trzech parkingów: P1 w Tyssedal, P2 w Skjeggedal lub P3 w
Mågelitopp. Im wyżej, tym lepiej. Jednak opcja P3 wymaga dużo wcześniejszych
rezerwacji, dlatego zależało nam na dotarciu do P2 – skąd na P3 zamierzaliśmy
podjechać busem (oczywiście za opłatą). Jest to sensowna opcja, bowiem omijamy
najbardziej nudny i uciążliwy 4-kilometrowy odcinek po asfalcie. A do tego
zyskujemy 400 metrów wysokości. Busy kursują również z P1. Koszty parkingowe
nie są małe niestety: parking na 2 dni (P2) to 700 NOK + opłata za bus (150 NOK
w górę i 100 NOK w dół). Ale liczmy, że wrażenia będą doskonałe i cena pójdzie
w zapomnienie!
niedziela, 3 września 2023
Ameno czyli Preikestolen
Noc przebiega w przyjemnych warunkach – chociaż budzi nas lekki deszcz.
Nie rozkładamy się zbytnio ze stolikiem i krzesłami, ale przynajmniej nie leje
mocno, a i toaletowe czynności przebiegają sprawnie w takich warunkach. Plan na
dziś – to słynne Preikestolen lub po angielsku Pulpit Rock. Nazwa oznacza
ambonę lub kazalnicę – a więc dziś doznania czysto mistyczne i duchowe – Amen:)
a już w tych warunkach pogodowych – typowych dla koneserów, nic innego nie
pozostaje – jak cieszyć się w duchu, że nie pada – chociaż nic nie widać,
chmury nisko i nic na to nie poradzimy. Klif jest położony nad Lysefjordem
około 35 km od Stavanger. Ma 604 m wysokości i jest zakończony płaską skalną
półką. Klif powstał ok. 10 tysięcy lat temu w wyniku pęknięcia skał pod wpływem
mrozu. Legenda głosi, że wierzchołek klifu oderwał się w dniu ślubu siedmiu
sióstr z siedmioma braćmi w pobliskiej wiosce. W wyniku uderzenia powstała duża
fala, która zabiła wszystkie osoby bawiące się na weselu.
sobota, 2 września 2023
Kjerag - wejść czy nie wejść
Kolejna ciepła noc w naszym mini camperze zbliża się ku końcowi. Nad ranem nawet
przestało padać, więc Basia wyskakuje i cyka kilka zdjęć. Ta sucha aura nie
trwa zbyt długo. Ok. godz. 10 zaczyna znowu padać, by za kilkadziesiąt minut rozwinęło
się to w solidną ulewę. Dziś na przejazd 170 km mamy sporo czasu, więc leniwie
kręcimy się w kuchennym boksie. Mamy też z tyłu głowy, że po zejściu z gór będziemy
mieli do przejechania ponad 100 km po nieznanych, wąskich, ciemnych drogach.
Póki co nie zaprzątamy sobie tym głowy (Robert jednak trochę tak:)). Po tych
wszystkich porannych czynnościach ruszamy w trasę – ciągle w towarzystwie
kropel z nieba.
piątek, 1 września 2023
Zagubieni w trasie
Dzień drugi, podobnie jak pierwszy, jest dniem tranzytowym.
Nocleg planujemy gdzieś wysoko, na odludnym dzikim parkingu w okolicach naszej
pierwszej atrakcji, czyli słynnego kamienia, który utknął nad fiordem – szczyt Kjerag.
Ale tak łatwo być nie może. Już drugiego dnia pobytu w krainie fiordów pogoda
gra pierwsze skrzypce. Prognozy na kolejny dzień nie napawają optymizmem i nasz
plan na wejście na słynny Kjeragbolten stoi pod wielkim znakiem zapytania.
Zobaczymy co przyniesie czas. Leniwie zbieramy się i w pierwszej kolejności
robimy pierwsze śniadaniowe zakupy w jednej z sieciówek oraz poimy naszego
rumaka. Cena Diesla waha się między 18.50-24 NOK co wzbudza w nas w przeciągu
całego pobytu niemałą konsternację. W Polsce jest to nie do pomyślenia, że dwie
stacje paliw, które oddziela droga mogłyby mieć tak różne ceny. W NORGE jest to
na porządku dziennym. Nasz plan na dziś zakłada maksymalnie ok. 350 km jazdy krajowymi
drogami południowej Norwegii. W trakcie dnia nawigacja zmieniła zdanie
stwierdzając, że główne drogi to nuda, nuda, nuda. Powoli zaczyna kropić. No
cóż taka była prognoza. Gdy aplikacja „yr.no" mówi, że będzie padać to nie
ma co się łudzić, że będzie inaczej, tylko przyjąć ten deszcz na klatę i robić
swoje.
Subskrybuj:
Posty (Atom)