Noc przebiega w przyjemnych warunkach – chociaż budzi nas lekki deszcz.
Nie rozkładamy się zbytnio ze stolikiem i krzesłami, ale przynajmniej nie leje
mocno, a i toaletowe czynności przebiegają sprawnie w takich warunkach. Plan na
dziś – to słynne Preikestolen lub po angielsku Pulpit Rock. Nazwa oznacza
ambonę lub kazalnicę – a więc dziś doznania czysto mistyczne i duchowe – Amen:)
a już w tych warunkach pogodowych – typowych dla koneserów, nic innego nie
pozostaje – jak cieszyć się w duchu, że nie pada – chociaż nic nie widać,
chmury nisko i nic na to nie poradzimy. Klif jest położony nad Lysefjordem
około 35 km od Stavanger. Ma 604 m wysokości i jest zakończony płaską skalną
półką. Klif powstał ok. 10 tysięcy lat temu w wyniku pęknięcia skał pod wpływem
mrozu. Legenda głosi, że wierzchołek klifu oderwał się w dniu ślubu siedmiu
sióstr z siedmioma braćmi w pobliskiej wiosce. W wyniku uderzenia powstała duża
fala, która zabiła wszystkie osoby bawiące się na weselu. Ruszamy z parkingu (opłata 250 NOK), są także toalety więc można się
odświeżyć przed startem. Szlak jest stosunkowo krótki – w jedną stronę idzie
się około 2 godzin. Ale musimy przyznać, że nie należy do przyjemnych ze
względu na te tłumy. Dosłownie jak na drodze do Morskiego Oka. Jest tylu
turystów z tak różnych krajów, że po godzinie zaczynamy mieć dosyć. I to przy
takiej niepogodzie. Żałujemy, że nie możemy powtórzyć późnego startu z dnia
poprzedniego – ale wiadomo – jak się nie ma tego, co się chce…. Warstwa chmur
jest gruba i częsta w tym rejonie – jest jakaś mała iskierka nadziei, że może
na górze będzie coś widać, ale z każdym kolejnym krokiem jest ona coraz
słabsza. Sam szlak jest nawet ciekawy – mija się jeziorka, są też piękne wrzosy
i tereny bagienne. Strome podejścia mieszają się z prostymi odcinkami. Ale są
też męczące odcinki i dosyć duże stopnie
skalne do pokonania. Bardzo dużo turystów z Azji – ale jeden gość rzuca nam się
w oczy – idzie sobie w klapkach typu crocssy… no nie wierzymy! Podobno jest tu
też schron – ale widzimy go dopiero w drodze powrotnej (chmury lekko się
podnoszą). Docieramy do długiego wypłaszczenia i jeszcze kilka minut i
jesteśmy! A teraz wyobraźcie sobie to co my: rozległa panorama, niesamowite
kolory wody w fiordzie i ta przepaść w dół! No pięknie – jak już to sobie
wyobrazicie polecamy to porównać z naszymi zdjęciami – wszystko się zgadza:) Robimy
fotki – dobrze, że chociaż nas widać (ha ha), robimy krótką przerwę na
podziwianie widoków (czarny humor zawsze w cenie) i uzupełnienie kalorii i
powoli ruszamy w drogę powrotną.
Nie jesteśmy aż tak bardzo zawiedzeni – bo wiemy już, że następne 2 dni mają być mega mega słoneczne i wynagrodzą nam dzisiejszy dzień. Na Preikestolen zawsze jeszcze można się wybrać. No chyba, że jednak te ambony nie są dla nas albo legenda przestanie być legendą :) Ale następny jest język trolla (czyli Tolltunga) – tutaj zagrzejemy miejsce i to dosłownie! Czeka nas jeszcze parę godzin jazdy do miejscowości Odda, żeby być jak najbliżej słynnej Trolltungi. Jedną z atrakcji jest jedna z tzw. dróg scenicznych (ta konkretna to Roldasfjellet) oferująca nie tylko widoki typu wow, ale także niezłą adrenalinę – jest wąska i kręta i działa na wyobraźnię.
A przed Oddą zatrzymujemy się jeszcze przed pięknym wodospadem Latefossen – jeden z wielu fossen, ale ten robi na nas wrażenie, gdyż dosłownie przecina drogę. Szyje w Norwegii są nieźle poskręcane od ciągłych i nieustannych widoków – zaczynamy to odczuwać.
Nie jesteśmy aż tak bardzo zawiedzeni – bo wiemy już, że następne 2 dni mają być mega mega słoneczne i wynagrodzą nam dzisiejszy dzień. Na Preikestolen zawsze jeszcze można się wybrać. No chyba, że jednak te ambony nie są dla nas albo legenda przestanie być legendą :) Ale następny jest język trolla (czyli Tolltunga) – tutaj zagrzejemy miejsce i to dosłownie! Czeka nas jeszcze parę godzin jazdy do miejscowości Odda, żeby być jak najbliżej słynnej Trolltungi. Jedną z atrakcji jest jedna z tzw. dróg scenicznych (ta konkretna to Roldasfjellet) oferująca nie tylko widoki typu wow, ale także niezłą adrenalinę – jest wąska i kręta i działa na wyobraźnię.
![]() |
| Coffee time |
A przed Oddą zatrzymujemy się jeszcze przed pięknym wodospadem Latefossen – jeden z wielu fossen, ale ten robi na nas wrażenie, gdyż dosłownie przecina drogę. Szyje w Norwegii są nieźle poskręcane od ciągłych i nieustannych widoków – zaczynamy to odczuwać.

.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)

.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Napisz nam proszę co o tym sądzisz :)