piątek, 18 lipca 2014

Wyjazdowa wisienka na torcie



Alpy Glarneńskie - Orstock 2716 m.n.p.m.

Kto przed wyjazdem nie marzył o dostępnym na 2716 m Ortstocku…??? Była to góra, o której mówili wszyscy. Nasza ekipa już pierwszego dnia krążyła wokół Ortstocka, wtedy było jednak zbyt późno i zbyt niebezpiecznie na jego zdobywanie, postanowiliśmy poczekać na lepszy moment. I opłaciło się, zostawiliśmy go sobie na deser dając innym wskazówki co do wyboru trasy

czwartek, 17 lipca 2014

Deszczowo żółtym autobusem


Alpy Glarneńskie - Klausenpass 1952 m.n.p.m.

Nasza polska pogodynka zapowiada jako zmienny. Trochę deszczu (magiczne ilości w milimetrach) i trochę słońca. W środę wieczorem postanawiamy więc, że jak zawsze wychodzimy o 7.00 rano i jedziemy na przełęcz Klausenpass. Słyszeliśmy coś o „żółtym autobusie” o „autobusie pocztowym”, który jeździ tam z Linthal, więc zakładamy, że jakoś tam uda nam się dotrzeć. Droga powrotna pozostaje pod znakiem zapytania, jest kilka pomysłów i wariantów, ustalamy że któryś z nich dopasujemy do możliwości i sił już po przybyciu na miejsce.

środa, 16 lipca 2014

Premierowa ferrata













Alpy Glarneńskie - Eggstock 2449 m.n.p.m.Via Ferrata Braunwald

Dzień 3 zapowiada się świetnie. Kovik przysyła wieczorem najbardziej aktualną z prognoz pogody, która zapowiada słońce, słońce i jeszcze raz słońce. Bierzemy więc mapę do ręki i postanawiamy: ferraty. W środę rano cała chatka na nogach już od 5.00 (albo i wcześniej). Schronisko pustoszeje już o 6 rano, wszyscy wyruszają na Ortstock i okolice. My w poniedziałkowym składzie czyli Barbórka, Beti, Violka i Łazo spokojnie wychodzimy o 7.00 i kierujemy się na Gumen. Idziemy szlakiem którym szliśmy w niedzielę, spragnieni widoków po dwóch dniach deszczowej pogody. Kovikowe słońce świeci nam cudnie, niebo zachwyca błękitem i wprawia nas w doskonały nastrój. Zresztą w Alpach wszystko podoba nam się 'zajebiście’ więc nawet nie zakładamy że w tym dniu mogłoby być inaczej.

wtorek, 15 lipca 2014

Deszczyk, błotko, kozy, dzwonki














Alpy Glarneńskie - Fruggele 2402 m.n.p.m.


Ekipa w składzie: Barbórka, Beti, Łozo i Viola wyruszają o 7 rano ku alpejskiej przygodzie okazuje się, że chwilowo nie pada. Ale z biegiem czasu prognozowane 0,7mm opadu nie wyczerpuje zapotrzebowania na ten dzień. Zaczynamy iść skrótem w stronę Gumen, gdzie docieramy idealnie po godzinie a gospodarz w schronisku wita swoich jedynych gości ciasteczkami wydajemy po 5 franków na napoje, ale zadowoleni z "darmowych" ciastek nie czujemy wydatku a jeszcze bardziej cieszymy się z tego, że jak tylko wkraczamy do schroniska, zaczyna padać. Czekamy na lepszy moment i udaje się. Rozpoczynamy wędrówkę w kierunku Butzi - stopniowo pniemy się w górę i nagle roztacza się przed nami coś na kształt dużej łąki na 2155 m n.p.m. Wow wszędzie słychać dzwoniące krowy. A jak się potem okaże będą one nieodłącznym towarzystwem przez cały wyjazd i każdy będzie z nimi miał na pieńku. Na Butzi zamieniamy słowo z sympatycznym pasterzem.

poniedziałek, 14 lipca 2014

Wokół Gumen

 Alpy Glarneńskie 

Jam jest ten , który was wywiódł w kraj daleki, Szwajcarią zwany, do gór Alp Glarneńskich, kanton Glarus, rejon Linthal-Braunwald. Tak brzmiały pierwsze słowa z relacji naszego organizatora tego forumowego wyjazdu, w którym wzięło udział w sumie 35 osób.
Do Linthal docieramy dość szybko. W koło piętrzą się już szczyty Alp. Wyładunek i dojście do dolnej stacji kolejki idzie gładko. Kupujemy Gruppenkarte, co daje ok. 70 F oszczędności. Po wjechaniu do Braunwald okazuje się, że tobołów jest tyle ( do tego cholernie ciężkie beki z piwem , nie mówiąc już o bardzo ciężkich walizkach spożywczych ), że decydujemy się wynająć taksówkę bagażową, a sami iść na lekko. Ok. 1 godziny. Z przewoźnikiem negocjujemy cenę 70 F, czyli tyle ile oszczędziliśmy na tramwaju.