czwartek, 29 lipca 2021

Ach te Tatry Bielskie


Tatry - Szalony Przechód 1933 m.n.p.m.

Marek zadeklarował, że opisze kolejny dzień, więc i ta opowieść jest spod jego pióra. Pierwotny plan na dzisiejszy dzień był inny. Ale jak w życiu – plany często trzeba weryfikować. Tym razem myśleliśmy o epizodzie w Tatrach Zachodnich, a konkretnie wycieczkę na Baraniec przez żółty szlak, a następnie poprzez Żarską Przełęcz i Żarską Dolinę powrót do punktu wyjścia. Jednak kontrolując plan z mapą - a zwłaszcza z podanymi tam czasówkami – postanawiamy, że te ponad 9h wędrówki to już nie dla nas, a na pewno nie w takich upałach. Zwłaszcza, że schronisko czekałoby na nas dopiero po 7,5h marszu. Zamiast planu nr 1 realizujemy ten zapasowy. Bardzo przypadły nam do gustu Tatry Bielskie, które odwiedziliśmy drugiego dnia, dlatego postanawiamy tam wrócić. Zbyt dużego wyboru szlaków nie ma, więc decydujemy się na trasę na Szeroką Przełęcz Bielską wyruszając ze Zdziaru, a konkretnie przystanku Srednica. Powrót natomiast znaną i lubianą trasą - niebieskim szlakiem poprzez Dolinę Zadnich Koperszadów. Na początku stosujemy fortel z jednego z poprzednich dni – zostawiamy samochód w miejscu zejścia ze szlaku (Tatrzańska Jaworzyna) przez co oszczędzamy czas na późniejsze ewentualne oczekiwanie na autobus. Na miejscu okazuje się, że parking jest „darmowy” – mimo naszych szczerych chęci nie znaleźliśmy osoby odpowiedzialnej za przyjmowanie opłaty. Ruszamy więc autobusem do Zdziaru.

środa, 28 lipca 2021

Mała Wysoka nie taka mała!

  Tatry - Mała Wysoka 2429 m.n.p.m.

Na dłuższym wyjeździe zawsze musi być jakaś kulminacja, tzw. cremedelacrema, czy polski odpowiednik wisienki na torcie. W naszym przypadku, a najbardziej Basi, oznacza to wejście na Małą Wysoką. Cel ustalony w ubiegłym roku, więc przystępujemy do jego realizacji. Pogodowo ma być sztos! Ruszamy samochodem do Tatrzańskiej Polanki, skąd planujemy rozpocząć naszą wędrówką. W pierwszej części naszego szlaku nastawiamy się na nawierzchnię bitumiczną, decydując się na znaną technikę poruszania się, tzw. asfalting. Jednak ku naszemu miłemu zaskoczeniu pojawia się na horyzoncie nowa opcja przemieszczania się – Basia oznajmia, że Pan, z którym negocjowała opłatę parkingową proponuje pokonanie drogi do Śląskiego Domu pięknym, czystym ekobusikiem. Oczywiście za opłatą, ale gdy zaoszczędzone euraski na koncie, to nie ma się nad czym zastanawiać. Tym bardziej, że pokonywaliśmy tę trasę w ubiegłym roku i znamy jej uroki.

sobota, 24 lipca 2021

Koprowy po raz kolejny - nie tym razem


Tatry - Wielki Hińczowy Staw 1948 m.n.p.m.

Dzień ten opisuje z wielką pasją Marek vel "Makak". Plan na trzeci dzień był prosty – odczarować „klątwę” Koprowego Wierchu. No jakoś nie mamy szczęścia do tego szczytu i tych mitycznych widoków rozpościerających się z góry. Każdy z nas co najmniej kilkakrotnie próbował wcześniej tego szczęścia. Pierwsza próba podjęta z Kovikiem i Wojtkiem w 2010 zakończyła się wycofem spod Hińczowego Stawu – silny wiatr, chłód i padający deszcz odłożył nasze plany zdobycia szczytu na nieokreślony czas. Wracamy tam rok później z Kovikiem, "Melesem" i jego dziewczyną i też pogoda nie dopisała. Co prawda szczyt zdobyliśmy, ale „mleko się rozlało” i widoków nie było żadnych. Wejście do odhaczenia -  będzie powód, żeby wrócić. Kolejna próba ma miejsce w 2016r. Dwójkowy zespół w składzie Barbórka & Kovik zakończył atak szczytowy w 3 obozie – Wielki Hińczowy Staw znów okazał się punktem kulminacyjnym z powodu nisko wiszących chmur. Wrrrr. No nic teraz jak nic się uda! A mieliśmy powody by tak sądzić – prognozy były bardzo optymistyczne, gdyż praktycznie cały dzień miał być bezchmurny, jedynie po 17 miało pojawić się „some clouds”. I faktycznie, gdy się budzimy widzimy jedynie błękitne niebo – super! Szybkie śniadanko, pakowanko i jesteśmy gotowi do opuszczenia kwatery. „Czy aby na pewno?” – zapytałby Hubert Urbański w słynnym teleturnieju zapraszając na reklamy.  Odpowiedź na to pytanie uzyskamy za parę godzin.

wtorek, 20 lipca 2021

W poprzek Głównej Grani Tatr


Tatry - Przełęcz pod Kopą 1753 m.n.p.m 

Po wczorajszej rozgrzewce trzeba się powoli rozpędzać. Na ten dzień przewidzieliśmy dziewiczy dla nas wszystkich szlak. Samochód zostawiamy na parkingu u wylotu Doliny Białej Wody i oczekujemy na autobus, który zawiezie nas do Tatrzańskiej Jaworzyny. Jeszcze na parkingu okazuje się, że niskie lekkie buty zostały w miejscu noclegu, więc trzeba się będzie pomęczyć w zimowych Meindlach. W ostatniej chwili przypomniałem sobie, że duża część szlaku prowadzącego przed Dolinę Zadnich Koperszadów, którą będziemy wędrować, jest przystosowana dla osób niepełnosprawnych, więc ciężary lądują w plecaku a na nogi zakładam sandały. Pozostała część ekipy kopiuje mój pomysł. Po 5 minutowym opóźnieniu startujemy niebiesko-zielonym szlakiem.

sobota, 17 lipca 2021

Solisko po raz drugi


Tatry - Skrajne Solisko 2117 m.n.p.m.

Na start tym razem postanowiliśmy zaserwować sobie krótką i mało uciążliwą trasę. Po pobudce o 4 rano i porannej kawie ruszamy w stronę Tatr. Po trzech godzinach z groszem stajemy na parkingu nad Szczyrbskim Plesem i zbieramy się do wyjścia na Skrajne Solisko. Prognozy nie były zbyt optymistyczne na ten dzień i trochę się sprawdzają. Niebo zasnute w całości jest chmurami, z których może lunąć deszcz. Okrążamy jezioro z prawej strony, by po chwili zacząć nabierać wysokości na niebieskim szlaku.