Beskid Żywiecki - Hala Miziowa 1270 m.n.p.m.
Plan był taki aby w ten deszczowy dzień zrobić sobie Resta. Ale jak to na plany przystało są po to by je zmieniać. I tak budząc się po godzinie siódmej stwierdzamy, że szkoda marnować czasu a większość dnia i tak będzie w lesie, więc deszcz nam nie straszny.
Ruszamy ochoczo w stronę Rysianki. Przy opuszczonej (tak mi się wydawało) Słowiance robimy popas ciesząc się, że nie spadła na nas do tej pory żadna kropla.
W międzyczasie rozmawiam z tutejszym futrzakiem, który zaprorokował nam deszcz. W porównaniu do szlaków Beskidu Śląskiego ten etap nam się podoba: tajemniczy las, żywa zieleń i głębokie bajorka we mgle robią wrażenie. Na zboczach Romanki łapie nas zapowiadany deszcz. W ten sposób dochodzimy do Rysianki, gdzie spędzamy ponad godzinę.
Deszcz siąpi dalej, ale my jednak ruszamy w kierunku Hali Miziowej. Trzy dające w dupę podejścia oraz przemierzanie błotnistych łąk – tak wyglądał ostatni fragment trasy. Na Palenicy chwilowe okno pogodowe pozwoliło wyciągnąć aparat. W totalnej mgle docieramy do naszego schronienia na najbliższą noc.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Napisz nam proszę co o tym sądzisz :)