Beskid Żywiecki - Babia Góra 1725 m.n.p.m.
No i znowu… Mimo
iż noc była gwiaździsta rano zaczyna padać deszcz. Wchodzimy na Babią Górę z
nadzieją, że pogoda się poprawi. Na szczycie jednak chmury przysłaniają i Tatry
i Beskidy. Ogółem nie widać nic.
Zaczynamy powoli schodzić, w okolicach Gówniaka nagle się przejaśnia. Szybko wyciągamy aparaty i próbujemy zatrzymać te chwile.
Schodzimy coraz wolniej, niestety odnowiła mi się kontuzja kolana i
ze łzami w oczach meldujemy się na Przełęczy Lipnickiej, postanawiając na ten
moment zakończyć naszą wędrówkę. Szkoda, bo chyba w końcu trochę słońca można
zobaczyć, ale kolano z każdym krokiem woła o przerwanie wędrowania. Na pewno
wrócimy, by kontynuować ten szlak. Trochę km urobiliśmy a mieliśmy siły na
znacznie więcej. Kondycja dopisała, motywacja tez ale zdrowie ważniejsze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Napisz nam proszę co o tym sądzisz :)