czwartek, 25 września 2014

Góra dół, góra dół - jak to w życiu

Beskid Żywiecki - Jaworzyna 1047 m.n.p.m.

Ciekawe co nas czeka rano? (pomyśleliśmy wieczorem na Miziowej)… o pierwszej w nocy obudził nas hulający wicher a nad ranem jak zwykle zaczęło padać… Ale ten poranek okazał się być obfity we wspaniałe widoki na babiogórski masyw.


Pełni optymizmu schodzimy początkowo pięknym bujnym lasem pachnącym grzybami, mijamy myśliwego na koniu i ogólnie jest przyjemnie.
Ta radość kończy się wraz z pojawieniem się stromego i błotnistego jak to na Beskid przystało zejścia. I tak w błocie i słocie dochodzimy do przejścia granicznego w Korbielowie. Przestaje padać. Barbórka wspina się na Studenta, by chwile później usłyszeć jak nawiązuje kontakt z napotkaną parą z Kanady i grupą czeskich emerytów. To bardzo wesołe spotkanie. Odpowiadamy na kluczowe pytania czy na dole jest piwo. Zbieramy siły i ruszając dalej zdobywamy kolejne szczyty, z których Jaworzyna dała nam nieźle popalić.



Na tym nie koniec atrakcji. Rozpoczynając podejście pod Mędralową, tradycji musi stać się zadość. Spadają na nas żaby z nieba i tak już prawie do samego schronu w Markowych Szczawinach. Po drodze mijamy piękne wodospady oraz mimo ulewy możemy podziwiać dwa razy odkryte widoki. Niestety nie mamy już siły się nimi cieszyć. Do tego dochodzi niepokojący ból kolana. 9 godz wędrówki robi swoje.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Napisz nam proszę co o tym sądzisz :)