środa, 16 lipca 2014

Premierowa ferrata













Alpy Glarneńskie - Eggstock 2449 m.n.p.m.Via Ferrata Braunwald

Dzień 3 zapowiada się świetnie. Kovik przysyła wieczorem najbardziej aktualną z prognoz pogody, która zapowiada słońce, słońce i jeszcze raz słońce. Bierzemy więc mapę do ręki i postanawiamy: ferraty. W środę rano cała chatka na nogach już od 5.00 (albo i wcześniej). Schronisko pustoszeje już o 6 rano, wszyscy wyruszają na Ortstock i okolice. My w poniedziałkowym składzie czyli Barbórka, Beti, Violka i Łazo spokojnie wychodzimy o 7.00 i kierujemy się na Gumen. Idziemy szlakiem którym szliśmy w niedzielę, spragnieni widoków po dwóch dniach deszczowej pogody. Kovikowe słońce świeci nam cudnie, niebo zachwyca błękitem i wprawia nas w doskonały nastrój. Zresztą w Alpach wszystko podoba nam się 'zajebiście’ więc nawet nie zakładamy że w tym dniu mogłoby być inaczej.
W Gumen jak zawsze kawka i omijając sprytnie wszechobecne krowy ruszamy ścieżką na przełęcz.








Pod skałą wskakujemy w sprzęt i uzbrojeni po zęby wchodzimy w drogę. Na początku oswajamy się ze skałą i innym rodzajem „wchodzenia”, później już sprawnie pokonujemy kolejne metry drogi /skały i nabieramy wysokości ciesząc się cudownymi widokami. Prawie przy końcu drogi niebo zasnuwa gęsta, szara mgła i nie wygląda na to, żeby miało nadejść szybkie przejaśnienie.




Po dojściu do Mittler Eggstock postanawiamy, że grupa dzieli się na dwa zespoły, Basia i Violka schodzą na dół czerwonym, a Łazo i Beti próbują wbić się na Hinter Eggstock i sprawdzić o co chodzi z tym, niewiele nam mówiącym D/E. Podchodzimy pod skałę, mijając po drodze kilka tabliczek z trupią czachą i hasłem: Bist du richtig gesichert? W takich okolicznościach przyrody, kiedy wokół mroczno i szaro a przez mgłę wyłaniają się jedynie fragmenty pionowej drogi, brzmi to dla mnie jak: Jesteś gotowy na śmierć? Łazo śmieje się ze mnie, ale sam też nie zna niemieckiego, więc nie może przekonująco zaprzeczyć…Wchodzimy zatem, robimy kilka przepinek, patrzymy w górę i nie jesteśmy w stanie ocenić co nas tam może czekać. Wahamy się. Zastanawiamy czy damy radę zejść w tej mgle jeśli zrobi się za trudno. Decyzja - odwrót. Kiedyś tu wrócimy. Tak oto Beti opisała swoją próbę. Wracamy na czerwony i spotykamy pozostałą część ekipy czyli Basię i Violkę. Zejście jest dość ostre, kamienie śliskie. Podpowiadamy więc sobie nawzajem co i jak, gdzie nogi, gdzie ręce i schodzimy, schodzimy, aż do ostatniej, dość szerokiej drabinki. A stamtąd jak zawsze do Gumen, do Grotzenbuel, między krowami, wśród dźwięku dzwonków i do kolejki pod prysznic.

 

1 komentarz:

Napisz nam proszę co o tym sądzisz :)