Dzień drugi, podobnie jak pierwszy, jest dniem tranzytowym.
Nocleg planujemy gdzieś wysoko, na odludnym dzikim parkingu w okolicach naszej
pierwszej atrakcji, czyli słynnego kamienia, który utknął nad fiordem – szczyt Kjerag.
Ale tak łatwo być nie może. Już drugiego dnia pobytu w krainie fiordów pogoda
gra pierwsze skrzypce. Prognozy na kolejny dzień nie napawają optymizmem i nasz
plan na wejście na słynny Kjeragbolten stoi pod wielkim znakiem zapytania.
Zobaczymy co przyniesie czas. Leniwie zbieramy się i w pierwszej kolejności
robimy pierwsze śniadaniowe zakupy w jednej z sieciówek oraz poimy naszego
rumaka. Cena Diesla waha się między 18.50-24 NOK co wzbudza w nas w przeciągu
całego pobytu niemałą konsternację. W Polsce jest to nie do pomyślenia, że dwie
stacje paliw, które oddziela droga mogłyby mieć tak różne ceny. W NORGE jest to
na porządku dziennym. Nasz plan na dziś zakłada maksymalnie ok. 350 km jazdy krajowymi
drogami południowej Norwegii. W trakcie dnia nawigacja zmieniła zdanie
stwierdzając, że główne drogi to nuda, nuda, nuda. Powoli zaczyna kropić. No
cóż taka była prognoza. Gdy aplikacja „yr.no" mówi, że będzie padać to nie
ma co się łudzić, że będzie inaczej, tylko przyjąć ten deszcz na klatę i robić
swoje. Kilka stromych podjazdów, kilka zjazdów i czujna nóżka na pedale gazu,
bo mandaty w Norwegii nie są na polską kieszeń. Mijamy kilka
"drogowskazów" do śluz wodnych podobnych jak na kanale elbląskim,
które pomagają statkom pokonać progi wodne. Nawet nie zauważamy jak typowa
"krajówka" stała się wąska niczym droga osiedlowa. Cóż myślimy, że to
taki urok i za chwilę znów będzie szeroko. Po godzinie jady z zawrotną
prędkością ok. 40 km/h postanawiamy skonsultować się z mapą no i shock!!! Nie
jesteśmy na naszej optymalnej trasie. W tej chwili objeżdżamy żółwim tempem
jeziora Flåvatn i Kviteseidvan. Robimy kilka zdjęć po drodze, ale w deszczowej
aurze nie smakuje to tak, jak powinno. Gdy wracamy na pierwotną trasę konkretna
ulewa daje się we znaki. Dodatkowo jeszcze mamy kolejną przeszkodę na naszej
trasie. Droga, którą mamy zamiar przejechać jest zamknięta, a objazd rzędu ok.
150 km nie wchodzi w grę. W warunkach norweskich jest to ok. 3 godz. jazdy
dodatkowo. Na szczęście norwescy drogowcy pomyśleli o zwykłych użytkownikach i
otwierają akurat ten fragment na dwie godziny dziennie. Patrzymy na zegarek i
uśmiech na twarzy, bo nie musimy za długo czekać na otwarcie tego odcinka. W
tym miejscu polecamy osobom wybierającym się do NO ściągnięcie pomocnej
aplikacji (o pięknej nazwie VEGVESSEN TRAFIKK) na telefon, która pokazuje które
odcinki dróg (nawet tych najmniej ważnych) są zamknięte z jakiego powodu i do
kiedy. Przy okazji nauka norweskiego wchodzi w życie. Punktualnie o 16.00 szlaban
się otwiera i można jechać dalej. Już teraz wiemy, że musimy swoje plany lekko
zweryfikować i nie dojedziemy w miejsce, które zaplanowaliśmy na nocleg. Całe
popołudnie, noc i przedpołudnie w tym rejonie ma padać, więc nie jest to dobra
aura na górskie wędrówki. Podobno Norwedzy mówią, że nie ma złej pogody, tylko
są źle ubrani ludzie (równie często można to usłyszeć w krajach wyspiarskich –
np. Irlandii). My postanawiamy taką aurę przeczekać na nizinach na campingu w
miejscowości Evje. W suchych warunkach, przy padającym rzęsiście deszczu
rozmawiamy z kolejnym Polakiem zapoznanym w trasie.
Męczący tranzytowy dzień dobiega końca, ale jego koniec nie zwiastuje radykalnych zmian planów eksploracji górskich szlaków, gdyż kolejnego dnia od ok. 15 ma się rozpogodzić. Ale jak to o tej porze wychodzić na szlak? „Normalnie” – rzuca Basia – w końcu tutaj dzień kończy się około 22 – żonglowanie i wykorzystywanie okien pogodowych będzie nam towarzyszyć do końca naszego pobytu w NO.
Męczący tranzytowy dzień dobiega końca, ale jego koniec nie zwiastuje radykalnych zmian planów eksploracji górskich szlaków, gdyż kolejnego dnia od ok. 15 ma się rozpogodzić. Ale jak to o tej porze wychodzić na szlak? „Normalnie” – rzuca Basia – w końcu tutaj dzień kończy się około 22 – żonglowanie i wykorzystywanie okien pogodowych będzie nam towarzyszyć do końca naszego pobytu w NO.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Napisz nam proszę co o tym sądzisz :)