środa, 13 grudnia 2017

Nosal z bonusem

Tatry - Nosal i Morskie Oko

Postanawiamy przedłużyć sobie ten weekend jeszcze o Tatry, w które docieramy około południa. Na chodzenie pozostają w zasadzie 3 godziny, do tego czujemy już na plecach pierwsze oddechy zapowiadanego halnego – wybór jest prosty: idziemy z Kuźnic na Nosal.

poniedziałek, 11 grudnia 2017

Przedświąteczny atak na Turbacz



Gorce - Turbacz 1310 m.n.p.m. 
 
Najlepsze są wyjazdy w górskim towarzystwie… a te, dedykowane świętom są naprawdę wyjątkowe…w tym roku pierwszy raz korzystamy ze sposobności uczestnictwa w górskim spotkaniu wigilijnym. Miejsce nam nieznane, więc z podekscytowaniem wyruszamy rankiem ze stolicy w kierunku Gorców! Uświadomieni, że będziemy odcięci od cywilizacji, zabieramy śpiwory, termosy, niezbędne jedzenie, świąteczne potrawy i…. stroje – tym razem wystąpimy w roli Mikołaja i Śnieżynki. Podróż mija szybko i nawet pogoda jest łaskawa, pozwala na pierwsze zachwyty nad Tatrami dosłownie chwilę za Krakowem. Dojeżdżamy do Nowego Targu, a nawet do Obidowej – gdzie zostawiamy samochód i ruszamy zielonym szlakiem uzbrojeni w cięższe, niż zawsze, plecaki.

czwartek, 30 listopada 2017

Śląsko-beskidzki klasyk, czyli Szyndzielnia i Klimczok



Beskid Śląski - Klimczok 1117 m.n.p.m.

Nic nie zapowiadało, że to będzie taki udany dzień… zaczęło się od deszczu, mgieł i szarości. O 9 rano ruszamy z Bystrej w kierunku Szyndzielni przez Kozią Górę. Pogoda nie nastraja pozytywnie, za to liczne towarzystwo już tak! Szlak jest obiecujący, po drodze co najmniej kilka schronisk – więc przynajmniej zaliczę wszystkie szarlotki.

niedziela, 19 listopada 2017

Co robią duże dzieci, gdy za oknem szaleje Grzegorz - orkan Grzegorz














Karkonosze - Śnieżka 1602 m.n.p.m.

Październik często jest łaskawy dla ludzi gór … tym razem pogoda nie sprzyjała górskim wędrówkom, ale jak ktoś jedzie tyle kilometrów co my, nie ma wyjścia – bierze to, co daje los… a w tym wypadku nawet orkan Grzegorz nie przeszkodził w szczytowaniu. Plany były ambitne – wędrowny weekend w Karkonoszach, od schroniska w Samotni po schronisko Okraj. Tym razem Barbórka dołącza do grupy zaprzyjaźnionego klubu górskiego i w piątek około południa rusza w trasę z Karpacza w kierunku Samotni i oto jej relacja.

wtorek, 26 września 2017

Video z Dolomitów

W tym poście wstawiam video jakie stworzyłem z poszczególnych dni urlopu w Dolomitach i zapraszam do oglądania. 

Całość

niedziela, 10 września 2017

Grossglockner - nie tym razem


Wysokie Taury - Grossglockner (prawie) 3150 m.n.p.m.

Na parking przy Lucknerhaus dotarliśmy około 3 w nocy. Nie pozostaje nam nic innego, jak wykorzystać te parę godzin na sen przed naszą ambitną wędrówką w górę. Budzimy się przed 8 rano, śniadanie, szybkie pakowanie i ruszamy do góry, bo czeka nas długi dzień. Pogoda na razie sprzyja i nie zapowiada tego, co będzie się działo za kilka dobrych godzin.

piątek, 8 września 2017

Śladami historii Berlina



 Berlin

Piątkowego poranka z lotniska Schönefield odbiera nas tato Panny Młodej, który serwuje nam obfite śniadanie i wielką kawę, a potem zabiera nas na wycieczkę po centrum Berlina. Zaczynamy od Potsdamer Platz i słynnego Sony Center. Na placu nadal działa pierwsza sygnalizacja świetlna w Europie.

Wenecja i kolorowe Burano

Wenecja i Burano

Jak już pisałem wcześniej, w środku urlopu musimy się stawić w Berlinie na weselu przyjaciółki. Ale żeby nie „tłuc” się samochodem te 900 km jedziemy całą trójką do Wenecji, żeby z tamtejszego lotniska tanimi liniami dotrzeć do Berlina. Paulina wybiera wariant przez Pragę. Tym samym każdy ma swój wariant powrotu. W Wenecji meldujemy się na Campingu Rialto. Jest to doskonały punkt wypadowy zarówno do miasta, jak i na lotnisko Marco Polo. Pierwszego dnia popołudniem jeszcze udajemy się nad morze, chcemy złapać trochę słońca i wymoczyć tyłki w Adriatyku. Drugiego dnia udajemy się do miasta na wodzie.

czwartek, 7 września 2017

Piz Boe - znowu się widzimy



  Dolomity - Piz Boe 3152 m.n.p.m.

Szósty dzień górskich zmagań, to zarazem ostatni w Dolomitach. Przeznaczamy go po raz kolejny na Piz Boe. Poprzednim razem Paulina i Sonia nie dotarły na szczyt. Więc postanowiliśmy zrobić taki ukłon od nas dla Pauliny. Ale tym razem inną trasą. Wjeżdżamy z Passo Pordoi na szczyt Sass de Pordoi (18 Euro w obie strony).

środa, 6 września 2017

Ferrata Brigata Tridentina


Dolomity - Brigata Tridentina

http://www.bergsteigen.com/klettersteig/trentino-suedtirol/dolomiten/pisciadu-klettersteig-sella-gruppe
Kliknij i dowiedz się więcej
Zaczynamy od grupy Sella, „która jest chyba najbardziej oryginalną grupą Dolomitów i daleko odbiega od wyobrażeń o górach. Wnętrze stanowi szeroki płaskowyż zawieszony nad dolinami, ku którym obrywa się gigantycznymi urwiskami”. Tak ten masyw wspomina Dariusz Tkaczyk. My wybieramy się na jedną z najbardziej popularnych ferrat Dolomitów. Przemyślana, logicznie poprowadzona dająca możliwość przejścia mniej doświadczonym turystom.

wtorek, 5 września 2017

Na nogach wokół di Rozes


Dolomity - Trekking wokół Tofany di Rozes 2580 m.n.p.m.



Dzień czwarty. Budzimy się wcześniej niż zwykle, gdyż musimy spakować cały nasz majdan, mokre od całonocnego deszczu namioty i przetransportować wszystko na inny camping. Zanim to nastąpi robimy sobie świetny i całodzienny trekking wokół Tofany de Rozes. Jedziemy na Passo Falzarego i korzystamy z dobrobytu Dolomitów, czyli kolejki. Za ok. 12 euro wjeżdżamy do Rif. Lagazuoi, gdzie tradycyjnie pijemy pyszną włoską kawkę, focimy i zaczynamy nasz marsz ku przygodzie.

poniedziałek, 4 września 2017

Sentiero dei laghi

Dolomity - Lago di Braies


Tak nazwaliśmy nasz trzeci dzień. Z tego względu, że prognozy były niekorzystne, nie chcieliśmy się pchać nigdzie wysoko. Ostatnimi dniami przed wyjazdem, wpadło mi w oko Lago di Braies w masywie Braies. Basia widziała pocztówkę z tego miejsca i tak o tym gadała, że postanowiłem spełnić jej marzenie. Miejsce to cieszy się dużą popularnością, głównie wśród turystów zainteresowanych łatwymi i długimi trasami. Pokazałem dziewczynom zdjęcia, oczy im się zaokrągliły. Decyzja: jedziemy nad jezioro.

Granią ponad chmurami















Dolomity - Tofana di Dentro (ferrata di Dentro) 3244 m.n.p.m.

Drugi dzień przeznaczamy na wspinaczkę. Tzn taką wspinaczkę dla ubogich, czyli ferratę. Szybkim tempem za pomocą trzech kolejek zdobywamy 2000 metrów wysokości. Jesteśmy prawie na szczycie Tofany di Mezzo. Koszt 30 euro w obie strony. Standardowa poranna kawa, seria zdjęć, ochy i achy nie mają końca. Parę kroków do góry i jesteśmy na szczycie, a tam znowu to samo.

niedziela, 3 września 2017

Trekking wokół Tre Cime i Monte Paterno










Dolomity - Grupa Sesto 2522 mn.n.p.m. 

Urlopy mają to do siebie, że długo się na nie czeka. Tym razem w moim przypadku było to prawie 15 miesięcy. Na tegoroczny wybraliśmy piękne góry, w których się zakochaliśmy za pierwszym razem - Dolomity. Bo z Dolomitami to jest tak, że jak już raz się pojedzie, to jest to miłość na zawsze.
Gdy czas pobytu zbliża się nieubłagalnie z niepokojem obserwuję prognozy pogody. Nie wygląda to zbyt obiecująco. 

Ale będzie co ma być. W ostatniej chwili dołącza do nas jeszcze Paulina (Zanzara), która miała za zadanie „wyczarować” piękną pogodę.  Ale żeby nie było tak prosto w połowie urlopu musimy zajrzeć do Berlina na wesele. Ale o tym później. A więc: „ahoj, przygodo!”.

środa, 12 lipca 2017

Miało być czerwono a wyszło mokro...


Tatry - Przełęcz w Grzybowcu 1311 m.n.p.m.
Trzeci dzień zapowiadał się fajnie. Zbieramy się na Czerwone Wierchy. Prognozy nawet gorsze niż dzień wcześniej, bo nawet przed południem zapowiadają burze. Wczoraj nie było to może i dziś ominie. "Marzenie ściętej głowy" Już od rana słońce praży. Wsiadamy do busa i kierujemy się do Kir. W trakcie przemarszu przez Wyżnią Miętusią Kirę dochodzi do nas, że dzisiejsza wędrówka nie może dojść do skutku. Ciężkie chmury przewalające się ponad szczytami nie wróżą nic dobrego.

Szpiglasowa tuż, tuż


Tatry - Szpiglasowa Przełęcz ok 2000 m.n.p.m.

Na kolejny dzień prognozy podobnie jak na wczoraj: zachmurzenie i po południu możliwe burze a mimo to jeden członek naszej ekipy miał problemy ze wstaniem o umówionej 6 rano. Ostatecznie pomogło przewrócenie łóżka :) Za oknem póki co nie jest źle. Wybieramy wariant ze Szpiglasową Przełęczą, bo jest możliwość schowania się w schronisku jakby co. Po porannych czynnościach łapiemy busa i mkniemy nim o dziwo sami a nie jak się nazbiera komplet.

Gęsia skórka .... a nie - Gęsia Szyja


Tatry - Gęsia Szyja 1489 m.n.p.m.

Ten wyjazd był długo oczekiwanym naszym wyjazdem. Po pierwsze chcieliśmy sprawdzić Basię, która jest po kontuzji złamania nogi, czy jest już w pełni sprawna. Po drugie - tak po prostu tęskniliśmy za górskimi wędrówkami. Zabraliśmy ze sobą dwójkę naszych znajomych: Lucy i Michała. Nie są oni jakimiś wytrawnymi piechurami, ale w górach byli już niejednokrotnie. Wobec tego i szczególnie pierwszego punktu wybraliśmy w miarę lajtowe trasy. Na pierwszy rzut poszłą Gęsia Szyja. Prognozy optymizmem nie napawały, ale trzeba brać to co natura daje. 

środa, 5 kwietnia 2017

Prima Aprilis'owy głupi żart

 Tatry - Kościelec 2157 m.n.p.m.

Kości rozruszane, więc trzeba wykorzystać kolejny dzień pięknej pogody. Marek musiał już wczoraj wracać, więc tego dnia będę wędrował sam. Wybieram się na Kościelec. Szczyt ten nie za łatwy, nie za trudny – taki dla mnie w sam raz. Wysiadam w Kuźnicach z busa i widzę, że nie ma „kolejki do kolejki”. A kto bogatemu zabroni?! W przeciągu chwili postanawiam, że trochę sobie pomogę. Usprawiedliwiałem się tym, że mnie coś tam boli, coś tam strzyka a najzwyczajniej w świecie jestem leniwy i w każdej możliwej sytuacji wykorzystuje dary losu.

wtorek, 4 kwietnia 2017

Wiosenny początek górskiego roku

 Tatry - Suchy Wierch Ornaczański 1832 m.n.p.m.

Cyk - cyk, cyk - cyk. Tak swój rytm nabijał zegar odmierzający dni na nizinach. Tych dni nabiło aż 131 od listopada ubiegłego roku. Niestety Basię w domu zatrzymały obowiązki służbowe, ale dosyć niespodziewanie chęć chodzenia po górach, choć jeden dzień dał brat Marek. Na nizinach to już wiosna, ale w górach a zwłaszcza Tatrach, zima jeszcze rządzi. Będzie to jego pierwsze zimowe wędrowanie.

niedziela, 26 lutego 2017

Korona Gór Polski

Korona Gór Polski

Korona Gór Polski jest to lista 28 szczytów poszczególnych pasm górskich Polski. W założeniu miała to być lista zawierająca najwyższy szczyt każdego pasma. Różnica polega na tym, że istotne są te szczyty, na które prowadzi szlak turystyczny. W sierpniu 2016 roku na liście członków Klubu Zdobywców znalazły się nazwiska ponad siedemnastu tysięcy członków, z czego ponad tysiąc szczyci się mianem Zdobywcy KGP, nadawanym po udokumentowaniu wszystkich wejść przez Lożę Zdobywców KGP. Kontrowersją jak dla mnie jest to, że Loża Zdobywców nie uznaje wejść na szczyty z okresu przed przystąpieniem do Klubu Zdobywców.

czwartek, 23 lutego 2017

Jak się nie ma co się lubi....

.... to się lubi co się ma.
Tak właśnie sobie pomyślałem, kiedy wpadłem na pomysł nakręcenia tego krótkiego, śmiesznego filmu. Długo w górach nie byłem, więc zrobiłem coś takiego. Kiedy przypadkowa osoba spytała mnie o co chodzi, szybko wymyśliłem "ściemę", że kręce film na konkurs "Góry z jajem". No bo co miałem powiedzieć, wspinając się z rakami i czekanem na górkę, na której obok małe dzieci zjeżdżają na sankach.

niedziela, 29 stycznia 2017

Moje "samotne" wyjazdy

 Moje samotne wyjazdy nie oznaczają wcale, że jeździłem sam. Owszem zdarzyło się parę razy, ale zdecydowanie w większości miałem z kim jeździć w góry. Chodzi mi tu, abym stworzył taką górską listę moich wyjazdów, które odbyłem, zanim poznałem Basię. Po kliknięciu w wyjazd otworzy się szerszy opis wyjazdu. 

Od czegoś trzeba zacząć.


Jest to mój pierwszy post na moim a raczej naszym blogu górskim. Jako, że to jest nasze (czyli moje i mojej żony) wspólne dzieło, umieszczę w nim opisy wyjazdów od czasu, kiedy się poznaliśmy. Listę wcześniejszych wejść umieszczę w innym poście.