niedziela, 8 października 2023

Na audiencji u królowej Tatr

 Tatry - Łomnica
Drugiego dnia wstajemy po kilku godzinach snu wyspani i zrelaksowani. Obserwacja nieba - jest bezchmurnie. Rozstawiamy się z naszym camperowym bufetem na wielkim parkingu w Tatrzańskiej Łomnicy i wsuwamy w siebie obfite śniadanie. W międzyczasie podchodzi do nas dwójka turystów z Polski i pytają co można tutaj robić i gdzie pójść, bo oni dawno w górach nie byli. W takim razie polecamy im spacer na Rakuską Czubę i podpowiadamy, że jeśli chcą mogą sobie skrócić co nieco trasę wjeżdżając wyciągiem nad Łomnickie Jezioro. Tzw co nieco w naszym wypadku to dość duże ułatwienie, pamiętając podejście sprzed trzech lat ile ono wtedy czasu nam zajęło. Dlatego korzystamy z tych ułatwień bez skrupułów, tak samo konsekwentnie dwuosobową kanapą wjeżdżamy na Łomnicką Przełęcz. Koszt 33 Euro w obie strony to nie jest zbyt duży wydatek, dzięki któremu mamy spokojną głowę i zaoszczędzone siły na powrót do Krakowa.

Coś Świstnęło - bez efektu

 Tatry - Świstowy Szczyt

Gdy rozpoczynał się rok 2023 zajrzałem sobie do mojego grafiku i tak jak nigdy zaplanowałem z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem męską wyprawę w Tatry. Piszę do brata, że pod koniec lipca będzie ładna pogoda i jedziemy na Łomnicę. Wtedy był początek lutego i tak pół-żartem, pół-serio oznajmiłem Markowi ten termin. On z takim samym nastawieniem przyjął termin i że się zgadza dodając od siebie, że tylko do południa bo około trzynastej ma padać. Hehe trzeba więc się będzie spieszyć. Mijają dni, miesiące a śniegi dość długo się utrzymują hmmm. Przychodzi czas na lipiec i zaczyna się okres dość dobrej pogody, która sprawia, że na południowych stokach śnieg znika w oka mgnieniu. Nawet wymyśliłem opcję wcześniejszego terminu, gdyby pogoda była słoneczna. Niestety tak się nie stało, więc trzeba czekać do tego 21-go dnia miesiąca. Pogoda zapowiada się wyśmienicie - tak jak to miało być od początku, aczkolwiek w nocy ma padać spory deszcz. To nam trochę zmienia plany i Łomicę czyli wisienkę na torcie zostawiamy sobie na niedzielę, coby skały wyschły.

wtorek, 3 października 2023

W krainie chrobotka reniferowego

 

Dzisiejszy plan zakłada przejechanie ponad 400 km, a miejscem docelowym będzie Flisa, w której mieszkają zaprzyjaźnione Lucy & Ann. Cieszy nas perspektywa wspólnego czasu, tym bardziej, że to pierwsza nasza wizyta w ich norweskim świecie. Droga długa, czas ruszać. Żegnamy się powoli ze strzelistymi ścianami i fiordami. Oddaję stery Barbórce, która zdobywa kolejne doświadczenie kierowniczki pojazdu. Po drodze mijamy charakterystyczne drewniane kościoły i przylegające do nich małe cmentarze, pogoda coraz bardziej barowa – ale przynajmniej nie pada. Nie jest to może najbardziej zachwycająca część naszej całej trasy, ale to akurat oczywista oczywistość, że nie da się mieć cały czas łałałiła…