Tatry - Banówka 2178 m.n.p.m.
Sobota 6 rano budzą mnie odgłosy burzy i walenie deszczu o parapet. O nie 500 km od gór i jak już pojadę to ma lać??? Po drugiej pobudce już nie pada a nawet gdzieniegdzie przebija się słońce. Budzę chłopaków, że pora się zbierać. Karol dalej przy swoim, że dziś nie idzie. Kwiatek i Makak ochoczo spożywają śniadanie potem kawka i zbieramy się do wyjścia Aż tu nagle: