Tatry - Kościelec 2157 m.n.p.m.
Kości rozruszane, więc trzeba wykorzystać kolejny dzień pięknej pogody. Marek musiał już wczoraj wracać, więc tego dnia będę wędrował sam. Wybieram się na Kościelec. Szczyt ten nie za łatwy, nie za trudny – taki dla mnie w sam raz. Wysiadam w Kuźnicach z busa i widzę, że nie ma „kolejki do kolejki”. A kto bogatemu zabroni?! W przeciągu chwili postanawiam, że trochę sobie pomogę. Usprawiedliwiałem się tym, że mnie coś tam boli, coś tam strzyka a najzwyczajniej w świecie jestem leniwy i w każdej możliwej sytuacji wykorzystuje dary losu.