wtorek, 3 grudnia 2019

Chopok po raz drugi

 Niżne Tatry - Chopok 2024 m.n.p.m.

Drugiego dnia wracamy do Polski więc wypadałoby urobić coś niedługiego i w miarę zapętlić. Po studiowaniu mapy dochodzimy do porozumienia że idziemy na  … Chopok tylko od zachodu. Dawida wyrzucamy na Lucky. Ma on w planie przebiec naszą wczorajszą trasę. Koniec końców wyszło mu „trochę” więcej bo połknął Dumbier, Chopok, Polanę, dobiegł do Skałki i z powrotem na Polanę i żółtym szlakiem przez Tri Vody zbiegł do cywilizacji gdzie czekał na nas jeszcze dobre 2 godziny.

środa, 13 listopada 2019

Rozdziewiczanie Niżnych


Niżne Tatry - Dumbier 2046 m.n.p.m.

Kto to widział, aby w październiku było tak ciepło. Co prawda zeszłego roku do połowy listopada pogoda była sprzyjająca górskim wędrówkom. Ale kto by pomyślał, że i w tym roku pojawi się taka opcja. Może to sprawka tego wszędzie głoszonego ocieplenia klimatu. Może i tak jest ale nam w to graj. Zaplanowaliśmy sobie wcześniej, że rozdziewiczę Tatry Niżne. Mapki rejonu mam już od wielu lat, ale jakoś tak nie po drodze było. W końcu stało się. Zaprosiliśmy jeszcze Paulinę do wspólnej wędrówki. Długo nie trzeba było namawiać. Na pytanie gdzie chcemy iść mówię, że standardowo najwyższe piki a co?!

poniedziałek, 21 października 2019

Pośrednia Turnia w alpejskim stylu

 Tatry - Pośrednia Turnia 2128 m.n.p.m.

To był szybki weekend. Obok takiej prognozy nie mogłem przejść obojętnie. Tylko te dojazdy. Na wspólny wypad w Tatry namawiam Marka – brata mego. W piątek zaraz po pracy wsiadam w pociąg do Krakowa, gdzie mam około godzinną przesiadkę na autobus. Dołącza Marek w ostatniej chwili i przez następne dwie godziny mkniemy Zakopianką. Za cel obieramy Świnicę z tego względu, że pół godziny wcześniej na ten szczyt ruszyła dwójka znajomych brata z roku.

niedziela, 22 września 2019

Nie tylko górami człowiek żyje



Niestety od północy leje jak z cebra i zapowiedziane załamanie pogody stało się faktem. Dodatkowo ma być tak przez kolejne dni, więc należy wdrożyć plan B. Zwijamy cały nasz obóz, namiot po całonocnym deszczu suszymy w campingowej suszarni, jemy śniadanie i ruszamy nad Adriatyk. A co! Nie samymi górami żyje człowiek.

piątek, 20 września 2019

Zielone wzgórza nad ... doliną



Dolomity - L Aut 2515 m.n.p.m.

Po wczorajszym długim intensywnym dniu i  kiepskiej prognozy na kolejny, mimo wszystko decydujemy się, aby rozchodzić zakwasy. Początkowy zamysł był, aby przespacerować się do Riffugio Contrin w dolinie Val Contrin. Wobec tego z rana dojeżdżamy do malowniczej miejscowości Alba. Po chwili następuje zmiana planów i wsiadamy do nowej kolejki, która wwozi nas na Ciampac - łąk z których startuje się na ferratę Finanzieri, na której byliśmy podczas naszego pierwszego pobytu.

środa, 18 września 2019

Sangue, sudore e lacrime, czyli krew pot i łzy...



Dolomity - Ferrata Lipella

Już wiemy, że czwarty dzień w Dolomitach to będzie długi i wyczerpujący dzień, w szczególności dla Barbórki. To właśnie na jej życzenie umieściłem w planach via ferratę o dźwięcznej nazwie Giovanni Lipella. Wiedząc, że pogoda będzie naszym sprzymierzeńcem, a nikomu nie potrzebna robota na dziś będzie długa postanawiamy wykorzystać sprzyjające okoliczności i wyruszyć na szlak z samego rana. Podejście pod ferratę nie nastręcza trudności, ale w pełnym słońcu jest żmudne i zajmuje nam około 1,5 godziny.

poniedziałek, 16 września 2019

Włoska Orla Perć



Dolomity - Cima Costabella 2746 m.n.p.m.

Tego dnia czeka nas zmierzenie się z jedną z grań w centralnym masywie Dolomitów. Alta Via Bepi Zac bo o niej mowa jest jednym z najpiękniejszych “balkonów” Dolomitów. Wzdłuż grani przebiegał front austriacko – włoski o czym świadczą stanowiska wojskowe i tunele wydrążone w skale, którymi przyjdzie nam się przeciskać. Dariusz Tkaczyk gwarantował, że nudzić się nie będziemy. Tak też było – ale po kolei.

niedziela, 15 września 2019

Odlot totalny



Dolomity - Sass Pordoi 2950 m.n.p.m.

Trzeba się z tym liczyć, że pogoda we wrześniu jest kapryśna. Mieliśmy persektywę kilku godzin “suchych” a plany awaryjne zawierały masyw Sella. Ku wielkiej radości Basi w kilka minut wylądowaliśmy na marsie osiągając szczyt Sass Pordoi. Rozglądając się po okolicy stwierdzamy, że nie trzeba jechać do USA, żeby zobaczyć Wielki Kanion.

Zew natury


 Dolomity - Pico di Vallandro 2839 m.n.p.m.

Tak to jest z tymi górami. Raz pojedziesz i jesteś stracony. Ostrzegali nas przed tym zjawiskiem znajomi. Kto śledzi choć trochę nasze poczynania już wie, że chodzi o Dolomity przez ostatnie pięć lat cztery urlopy włącznie z tym spędziliśmy w tych uroczych cudach natury wpisanych na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Ale to nie miało wcale tak wyglądać. Jeszcze trzy tygodnie przed wyjazdem mieliśmy zarezerwowane pokoje w tatrzańskiej Zwierówce, gdy Basia nieśmiało spytała:
- A może znowu w Dolomity pojedziemy?
Gdy to usłyszałem zapaliła mi się w głowie “żaróweczka” lecz nie dałem poznać, że się napaliłem. Po trzech dniach przedstawiłem ku jej zaskoczeniu gotowy plan włącznie z planem awaryjnym. Jedynymi niewiadomymi były stan moich pleców na długim wyjeździe i jak bardzo zimne będą wrześniowe noce na wysokości ponad 1400 m.n.p.m.
Po całodniowej podróży stajemy na niemalże pustym parkingu przy halach Prato Piazza w grupie Braies. Nieśmiało zachodzimy po pobliskiego pensjonatu o tej samej nazwie z pytaniem czy nas przenocują – mają komplet, więc może w hotelu Hohe Gaisl obok. Cena 92 EU za osobę zdecydowała, że noc spędzimy w aucie.

czwartek, 8 sierpnia 2019

Wołowiec - Tatr Wysokich



Tatry - Wołowiec Mięguszowiecki 2228 m.n.p.m.

Niedziela przywitała nas niebieskim niebem choć w trakcie dnia miało się to zmienić. Szybkie śniadanie i takie tam poranne czynności ciut się wydłużyły. Zatrzymujemy się na parkingu tym co wczoraj i płacimy wytargowane dzień wcześniej 5 Eu. Jeszcze wieczorem myślałem że nie zwlekę się z łóżka. Bolało mnie wszystko – tak to jest jak się rzadko jeździ. Na szczęście wieczorne suplementy % podziałały. Plan na dziś był taki, że Basia i Michał idą na Rysy a ja z Markiem na Wołowiec Mięguszowiecki. Nie jest to może jakiś honorny szczyt ale jak na nasze doświadczenie zupełnie wystarczy. A widoki z niego są mega.

sobota, 3 sierpnia 2019

Z wizytą u kowala


Tatry - Kończysta 2535 m.n.p.m. 
Sześć lat temu podjąłem pierwszą próbę wejścia na łatwy dwutysięcznik zaliczany do Wielkiej Korony Tatr. Kończysta bo o niej mowa chodziła mi po głowie kawał czasu. Za pierwszym razem wyszliśmy za późno i na przełęczy pod Osterwą spotkaliśmy parkowca więc odpuściliśmy. Tym razem wyjazd o 21 z Warszawy, podjazd pod Marka i prawie pustymi drogami omijając slalomem napotkaną dziką zwierzynę, dojeżdżamy na parking pod Popradzkim Stawem. Szybka przebierka i ruszamy przy świetle czołówek w górę. Nie uszliśmy czterech zakrętów po asfaltowej drodze i nagle zatrzymuje się samochód dowożący pieczywo do schroniska z propozycją podwózki. Głupim by było nie skorzystać, więc po 10 minutach ruszamy już magistralą w kierunku Przełęczy pod Osterwą gdzie jesteśmy już o 5.40 W międzyczasie zaczęło lekko kropić. Basia z Michałem meldują, że ruszają. Im się nie śpieszy. Mają plany wejść na Osterwę.

niedziela, 2 czerwca 2019

Zamki i inne atrakcje






Drugiego dnia pogoda nie dopisała. Od samego rana padał rzęsisty dzień. W planie była Szrenica, ale należało je zmienić. Pojechaliśmy do Suchej zwiedzać Zamek Czocha. Zamek powstał jako warownia graniczna na pograniczu śląsko-łużyckim w połowie XIII wieku. Przez lata swojej świetności kilkakrotnie zmieniał swoich właścicieli. Najdłużej zamkiem władał łużycki ród von Nostitz.

środa, 29 maja 2019

Karkonoski test


Karkonosze - Śnieżka 1602 m.n.p.m.
Kiedy w lutym zmieniałem pracę i wtedy już miałem mieć wszystkie weekendy wolne, sądziłem że będziemy częściej wyjeżdżać w góry. Niestety los chciał, że po sylwestrowym wyjeździe złapała mnie kontuzja kręgosłupa, która uziemiła mnie na pewien okres aktywności górskiej. Leczenie, rehabilitacja itp. Stąd te nasze lekkie wyjazdy na Mazury czy do Anglii. No ale okres posuchy minął i trzeba się sprawdzić czy wszystko ok. w jakiś lekkich górach. Pomysł padł na Karkonosze. Basia była tam już wiele razy, moja stopa stanęła tylko raz ale jak. W huraganowym wietrze w dniu urodzin szczytowałem na Śnieżce. Cóż był to za wyjazd. Do naszej dwójki dołączają jeszcze Kasia i Sławek.

niedziela, 7 kwietnia 2019

City break w kraju Harrego Pottera i Alicji z Krainy Czarów


 Anglia - Oxford, Londyn

Nie mamy ostatnio okazji pobyć w górach z różnych przyczyn, ale to nie oznacza, żeby siedzieć w domu. Wpadamy na pomysł odwiedzenia Oxfordu i Londynu – wszystko w ekspresowym tempie, ale to musi się udać, wystarczy tylko dobrze wszystko zaplanować. Bilety w dobrej cenie upolowane – lecimy! Londyn od Warszawy dzielą zaledwie 2 godziny lotu, już o 6 startujemy, by chwilę po 8 usłyszeć brytyjski akcent na płycie lotniska w Luton. Stamtąd kierujemy się autokarem National Express do Oxfordu, naszego miejsca noclegowego. I już po 10 jesteśmy w centrum hrabstwa Oxfordshire położonym w południowej części Anglii nad Tamizą.

niedziela, 31 marca 2019

Wróćmy nad jeziora -weekend w krainie Wielkich Jezior Mazurskich


 Mikołajki i Giżycko
Kto by pomyślał, że zamienimy górskie wzniesienia na nizinne krajobrazy. Cóż, czasami nie ma wyjścia i trzeba dopasować się do zastanych możliwości. W pewien marcowy weekend (9-11) postanawiamy ruszyć na podbój krainy Wielkich Jezior Mazurskich. Nucąc z tyłu głowy piosenkę Czerwonych Gitar – „Wróćmy nad jeziora” – obieramy kierunek – Mikołajki. Plany mamy ambitne, ale jak zwykle pierwsze skrzypce gra pogoda, która tym razem sprzyja bogaczom, bo my doświadczamy iście chłodnej i deszczowej aury.

środa, 9 stycznia 2019

Rok kończymy na Rusinowej

 Tatry - Rusinowa Polana 1223 m.n.p.m.

Trzeci już ostatni dzień 2018 roku przywitał nas obfitymi opadami śniegu. Pozostaje nam wybrać opcję z Gęsią Szyją. Jedziemy na jeszcze pusty parking w Wierchporońcu śliskimi drogami. Płacimy należną daninę i po czterdziestu minutach stajemy na wietrznej i białej Rusinowej Polanie.

wtorek, 8 stycznia 2019

Zimowa "piątka"

Tatry - Dolina Pięciu Stawów Polskich 1651 m.n.p.m.

Drugiego dnia większość naszego tłumu startuje do Tatrzańskiej Łomicy by wdrapać się (dosłownie) nad Skalnate Pleso i przejść się kawałek Magistralą Tatrzańską. My jak zwykle mamy swój plan i chcę Barbórce pokazać Dolinę Pięciu Stawów w zimowej szacie.

poniedziałek, 7 stycznia 2019

Mgliście z wizyta u Grzesia

 Tatry - Grześ 1653 m.n.p.m.

Po raz pierwszy od kilku lat sylwester od kilku lat już kilka miesięcy wcześniej okazał się być wolnym od pracy, więc po zaproszeniu będziemy go spędzać w górach. I to nie byle jakich górach. Będą to Tatry. Zebrała się duża ok. 30-to osobowa grupa. W głowie rodzą się kolejne pomysły, gdzie by się wybrać. Miejscem naszego zakwaterowania będzie „koniec świata” czyli mała miejscowość w okolicach Jurgowa. Po świątecznym rodzinnym maratonie ruszamy ze Śląska ku tatrzańskim szczytom.