wtorek, 13 kwietnia 2021

Spalanie świątecznych mazurków


 

Beskid Żywiecki - Wielka Rycerzowa 1226 m.n.p.m.

Kolejne święta za nami. W tym roku spędzamy je na Śląsku. Jednak, aby nie siedzieć całe trzy dni za stołem postanawiamy ruszyć tyłki w Poniedziałek Wielkanocny i spalić zjedzone mazurki w górach. Wybór pada na szczyt, na którym - jak głosi legenda - nie był nikt z naszej czwórki (Barbórka pewnie była – ale ona nigdy nie pamięta), czyli Wielka Rycerzowa. Do mnie i Barbórki dołącza jeszcze jej siostra Kasia z mężem Sławkiem, oraz Paulina, Dawid i Przemysław, który nie lubi jak mówi się do niego per. Przemek (szanujemy).

Startujemy niebieskim szlakiem z Rycerek i mozolnie (dosłownie) pniemy się do góry. Dawid i Przemysław szybko znikają nam z oczu, gdyż realizują swój ultra plan biegowy aż do Wielkiej Raczy. Lekki przymrozek sprawia, że stopione wcześniej błoto jest mocno zbite i się nie ślizgamy. Im wyżej, tym więcej śniegu pojawia się na naszej trasie, co w połączeniu z mocnym słońcem i brakiem okularów przeciwsłonecznych sprawia ból (kara za nieposłuchanie Barbórki… ups). Pod Mładą Horą meldujemy się zaskakująco szybko (jednak nie jest z nami jeszcze tak źle) i nie zatrzymując się zmierzamy dalej wzdłuż już czerwonego szlaku. Idzie się przyjemnie, a ja testuję sprzęt do pstrykania, który rozważamy zakupić.







Wchodząc na Halę Rycerzową pojawiają się szerokie widoki. Głównie to majaczące w oddali Tatry, Babia Góra i dobrze widoczny Wielki Rozsutec. Pod bacówką rozsiadamy się na dobrą godzinę, opróżniając częściowo termosy z ciepłą herbatą i opakowanie z przesłodkimi mazurkami. Ale idylla nie może trwać wiecznie. Podnosimy tyłki i zbieramy się w dalszą drogę ku schronisku na Przegibku. Szczyt Rycerzowej jest blisko, więc szybko osiągamy najwyższy punkt dnia. Aż korci, żeby pójść w stronę Fatry. No, ale trzeba zatoczyć koło.












Do Przegibka to znane z Beskidu Żywieckiego góra-dół, góra-dół. Gdzieniegdzie las się przerzedza oferując widoki na grań Małej Fatry. Niebo zaciąga się chmurami, a wiatr się wzmaga. Na Przegibku spotykamy styranego Dawida i rozsiadamy się na wietrznym dziedzińcu schroniska na krótką chwilę, co jednak odbije się na zdrowiu kilka dni później.












Jakby komuś się przydały...

Decydujemy, że odpuszczamy wejście na Bendoszkę i razem schodzimy zielonym szlakiem do samochodów. Kolejny fajny kawałek nikomu niepotrzebnej roboty – chociaż w tych pandemicznych czasach to zdanie nie jest chyba zbyt trafne. Każdy wysiłek powinien być teraz potrzebną robotą, więc byle do następnego. 

2 komentarze:

  1. Najlepiej by wysiłek był jak najczęściej, bo zasiedzieć jest się łatwo. Już wg statystyk każdy Polak przytył przez ostatni rok, a jak wiadomo, to nie zawsze jest obojętne dla zdrowia ;)
    Ładna pogoda była:)

    OdpowiedzUsuń

Napisz nam proszę co o tym sądzisz :)