czwartek, 19 listopada 2020

Pradopodobne zakończenie sezonu


 
Beskid Śląski - Klimczok 1117 m.n.p.m.

 Kolejny dzień listopadowego spontana będzie stał pod znakiem Beskidu Śląskiego. Aneta już zostaje w domu ale wykorzystujemy bliskość Radlina i Beskidu i namawiamy siostrę Basi i jej męża na niedzielny górski spacer. Umawiamy się na 8.30 na parkingu w Bystrej. Podobnie jak wczoraj będzie śliczna słoneczna pogoda i będziemy wędrować kolorowymi szlakami. 

Rozpoczynamy od koloru czerwonego i podchodzimy pięknym jesiennym lasem do rozdroża na Równi pod Kopą. Następnie zmiana szlaku na niebieski i częstuję współtowarzyszy znalezionymi buczynami. Dziś jest lajtowe tempo, gdyż nasza pętla jest wyliczona na 5 godz. Obok Schroniska Stefanka rozkładamy się na pierwszy odpoczynek i śniadanie. 



Stąd też widać pierwsze widoki na Tatry. Ruszamy dalej by kolejny raz zmienić kolor i kierunek marszu. Jestem mocno podjarany tymi wszystkimi trasami rowerowymi, które są w okolicy. Trzeba będzie niebawem spróbować. Żółty szlak serwuje nam najdłuższe podejście tego dnia, więc zasłużenie robimy kolejny popas przy schronisku Na Szyndzielni. Ludzi jest dużo więcej niż w Tatrach. Pewnie jest to zasługa czynnej kolejki. 




Teraz szerokim i wygodnym traktem spacerujemy w kierunku kolejnego szczytu Klimczoka, na którym w towarzystwie kilkudziesięciu lub nawet kilkuset osób rozkładamy się na trawiastym zboczu i zalegamy na godzinę. 







Po tej najdłuższej przerwie tego dnia czeka nas jeszcze 90 minutowe zejście na parking do samochodu, gdzie wszyscy szczęśliwi dziękujemy sobie za wspólne wędrowanie. To był piękny weekend, który szybko się skończył - za szybko. 





1 komentarz:

  1. W listopadzie teraz pierwszy raz odwiedziłem Beskid Śląski i też zwróciłem uwagę na ilość tras rowerowych, jak i liczbę rowerzystów mijanych na szlaku. Nie wiem czy będzie mi dane tam pojeździć na rowerze, ale na pewno będę to rozważał.

    Ładna pogoda była :)

    OdpowiedzUsuń

Napisz nam proszę co o tym sądzisz :)