Berlin
Piątkowego poranka z lotniska Schönefield
odbiera nas tato Panny Młodej, który serwuje nam obfite śniadanie i wielką
kawę, a potem zabiera nas na wycieczkę po centrum Berlina. Zaczynamy od Potsdamer
Platz i słynnego Sony Center. Na placu nadal działa pierwsza sygnalizacja
świetlna w Europie.
A Sony Center charakteryzuje się dachem przypominający
kształtem wulkan Fuji, który zaprojektowali Japończycy. Dach ów z oddali wygląda
jakby zbocza tego wulkanu.
Następnie stoimy przed fragmentem słynnego muru
berlińskiego. Basia widziała te miejsca już wielokrotnie, ale na mnie robi to
wrażenie. Podobnie jak miejsce upamiętniające ofiar holocaustu. Pomnik o
nietypowej budowli składający się z wielu bloków o różnorakich kształtach i
wysokości.
W krótkiej rundce po mieście odwiedzamy jeszcze klasyczne miejsca historyczne: przekraczamy Bramę Brandenburską, widzimy siedzibę Parlamentu – Reichstag i siedzibę kanclerz Merkel nazwaną przez Niemców „pralką Angeli”.
Krążymy wokół ambasad, które mają siedziby w przedwojennych kamienicach. Przechodzimy także przez historyczny checkpoint, będący punktem granicznym pilnowanym w czasie wojny przez wojska amerykańskie.
Wracając przechodzimy także przez park Tiergarten, niedaleko którego odegrał się w ubiegłym roku w trakcie Jarmarku Bożonarodzeniowego dramat - kiedy to duża ciężarówka wjechała w ludzi. Mimo że byliśmy w Berlinie krótko, wystarczyło, aby poczuć smutną historię na ulicach tego miasta, a i granica między Zachodem a Wschodem wciąż jest odczuwalna. Czas jednak szybko zleciał i po weselnych uciechach znowu znaleźliśmy się na lotnisku, by wrócić do Wenecji i stamtąd samochodem ruszyć w kierunku Austrii stanowiącej ostatnią część naszego urlopu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Napisz nam proszę co o tym sądzisz :)