poniedziałek, 13 lipca 2020

Soszów i Stożek - Dość!

Beskid Śląski Stożek Wielki 978 m.n.p.m.
Będzie to krótka opowieść o tym jak czwórka młodzieńców wybrała się na pierwszy w tym roku spacer po górach. Po powrocie z Azorów wraz z Lucy, kombinowaliśmy nad jakąś górską przygodą. Wymyśliliśmy majówkową pętlę sądecko/pienińską z dwoma noclegami pod Przehybą i Durbaszką. Niestety sytuacją z koroną zweryfikowała nasze plany. Strasznie nas nosiło, więc narodził się zastępczy plan. Jedziemy do siostry Basi na noclegi i pierwszego dnia kołujemy prawie 60 km na rowerach, aby się rozruszać przed dniem następnym. Nazajutrz jedziemy w Beskid Śląski ku Stożkowi. 

Rozpoczynamy w Wiśle Jawornik marsz ku szczytom. Kto był to wie, że nie jest to szlak dla przesadnie ambitnych, ale dziś nie o to nam chodzi. Dzisiaj chcemy zaczerpnąć górskiej przygody. Słoneczna pogoda sprzyja podziwianiu widoków. 



Po tabliczkowym czasie docieramy do schroniska pod Soszowem, oferujący bufet z okienka, z którego korzystamy posilając się małą czarną i dużym złotym. Po około godzinnym leniuchowaniu wbijamy się na Główny Szlak Beskidzki, gdzie szerokim i wygodnym traktem, wędrujemy w stronę kolejnego schroniska, podziwiając z okolic Cieślara majaczące Tatry. 








Pod Stożkiem robimy drugą ale już krótszą przerwę, ponieważ niebo zaczyna się robić ciemniejsze. Rozpoczynamy odwrót przez Mały Stożek i Krzakoską Skałę. Niebo przez ok godzinę wylewało łzy na nas. Zgodnie stwierdziliśmy, że były to łzy wzruszenia z powodu górskich odwiedzin :lol: Po dojściu do zabudowań okazuje się że mamy jeszcze ponad 4 km do auta. To było bolesne stwierdzenie. 





Po powrocie do domu "pifko" smakowało wybornie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Napisz nam proszę co o tym sądzisz :)