wtorek, 20 sierpnia 2013

Lodowa Przełęcz w upalny dzień

Tatry - Lodowa Przełęcz 2376 m.n.p.m.

Kolejny dzień tatrzańskiej przygody. 5.50 jedziemy autobusem do Jaworzyny. Dziś idziemy na Lodową Kopę. Pierwsze kilometry to droga przez las co mi się nie podobało, ale później pragnąłem tego lasu. Po pewnym czasie po prawej pojawiają się urwiska Murowanej Skały. Nasza trasa wiedzie dalej przez las. W miejscu przekraczania Jaworowego Potoku robimy sobie dłuższy popas i uzupełniamy wodę.
Naszym oczom ukazuje się mur Jaworowych Turni.


Po pół godzinie ruszamy dalej i od tej pory w pełnym słońcu, które nas solidnie przypieka. Powoli lecz systematycznie pniemy się do góry, szukając dużych want, za którymi choć na chwilę możemy się schronić w jej cieniu.





W końcu po 5.5 godz od wyjścia z autobusu stajemy na Lodowej Przełęczy. Ja od razu zrzucam plecak i małymi susami zmierzam w stronę Małego Lodowego. Tam pstrykam parę fot, Radzio mi ja jemu i siadam na przełęczy obserwując optymalna drogę na Kopę. Ale i ten plan nie doszedł do skutku. Tym razem wszyscy zadecydowaliśmy, że w ten upał to sobie odpuścimy tak jak i Czerwoną Ławkę, która była w rezerwie.



Po godzinie odpoczynku zbiegamy czym prędzej do chaty Tery'ego na piwko. To na nas podziałało budująco. W chacie spędzamy ok pół godziny i schodzimy w stronę Hrebenioka.


Przy schronisku Zamkowskiego robimy sobie 5 min przerwy. Przy stacji zakładamy sandały i rozpędzeni przebytymi kilometrami schodzimy asfaltem, gdzie jesteśmy świadkami nieprzyjemnego wypadku. Dziewczyna zjeżdżała na hulajnodze i niestety na zakręcie złapała krawężnik. Nie udało jej się wyjść z tego cało. Obdarte do krwi nogi, ręce, twarz (a była dość ładna). Ile mogliśmy to pomogliśmy. Cała woda co nam została i plastry poszły na opatrywanie ran. Za chwilę pojawił się człowiek z obsługi "atrakcji" i przejął poszkodowaną.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Napisz nam proszę co o tym sądzisz :)