poniedziałek, 8 czerwca 2015

Kolejny z listy odhaczony



 Masyw Śnieżnika - Śnieżnik 1424 m.n.p.m.

Dzisiaj wyruszamy na podbój Śnieżnika najwyższej góry w tym paśmie. Trasy są o różnym stopniu trudności. Po zrobieniu grupowej fotki trzy grupy ruszają na szlak. Umawiamy się na Śnieżniku około 14.30. Jedna z grup - dość liczna idzie na najdłuższą trasę, która liczy około 32 km. Początek szlaku jest dla wszystkich jest taki sam.
Maszerujemy za czerwonymi znakami do granicy, tu kilka osób odchodzi na Klepáč ( Trójmorski Wierch ), pozostali czeskim szlakiem schodzą do Dolní Moravy. Po krótkim odpoczynku przy karczmie Dorotka i maga idą żółtymi znakami na Śnieżnik, a pozostali niebieskimi podchodzą na Slamĕnke. W schronisku po dość ostrym podejściu robimy sobie krótki popas. Deszcz siąpi, jednak nie na tyle żeby nas zatrzymać. My dzielni piechurzy wędrujemy dalej nie zważając na pogodę. Zaczynamy podchodzić na Slamník, skąd rozciąga się piękny widok na dużą część masywu.





Ponieważ dzisiaj za specjalnie ich nie ma. Deszcz przestaje padać - to już napawa nas optymizmem, że coś niecoś zobaczymy. Wracamy na niebieski szlak i przez rozdroże pod Babuše i Podbĕlke dochodzimy na Sušine.
Wreszcie pokazuje się nam słoneczko, a chmury podnoszą się i ukazują się wyczekiwane widoki. Idziemy w coraz lepszych humorach, a w okolicy Střibnícká Śnieżnik pokazuję się nam w całej okazałości. Dochodzimy do rozdroża szlaków, położonego w pobliżu Frantiszkovej chaty. W tym miejscu dołączają znaki żółte z Velkiej Moravy, skąd przyszły Dorotka i maga. Wyruszamy dalej i po kilku minutach wychodzimy ponad górną granicę lasu. Po prawej stronie mijamy kamienne fundamenty starego schroniska Lichtensztejnova chata. A po krótkim trawersie dochodzimy do źródła Morawy, ujętego w kamienną obudowę.





Teraz szeroką ścieżką pokonujemy ostatnie metry podejścia. Po chwili stajemy na szczycie Śnieżnika (1426 m), najwyższej góry Sudetów Wschodnich i wspaniałym punkcie widokowym, skąd w pogodny dzień widoki są przednie. Na szczycie Králíckiego Śnežníka stykają się też granice historycznych krain: Śląska, Czech i Moraw. Ponadto na rozległej kulminacji znajduje się m in. kopiec kamieni - pozostałości po wieży widokowej.


Udaje się nam dotrzeć na szczyt na umówioną godzinę - 14.30. A na koronie ziemi kłodzkiej (bo tak często jest ten szczyt nazywany) jak zwykle wieje wiatr i po mimo świecącego słoneczka jest zimno. Dowiaduję się, że maga z Dorotką są już w schronisku. Inni klubowicze też po zdobyciu Śnieżnika ze względu na pogodę zeszli na Halę po Śnieżnikiem. Nasza grupa również po chwili odpoczynku schodzi szeroką kamienistą drogą na halę. Zbudowana przez Mariannę Orańską - dawną właścicielkę tych ziem "Szwajcarka" jest częścią dzisiejszego schroniska. W obiekcie gwarno i wesoło ponieważ większą część gości stanowią zjazdowicze. Po odpoczynku i wykonaniu wspólnej fotografii grupkami schodzimy do Jodłowej. Jednak po drodze deszcz nie daje o sobie zapomnieć, ale w miłym towarzystwie nawet deszczyk nie przeszkadza.


Dzieki temu zdobywam kolejną górę do listy z Korony Gór Polskich.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Napisz nam proszę co o tym sądzisz :)