poniedziałek, 20 września 2021

Krawcowe leniuchowanie


Beskid Żywiecki - Krawców Wierch 1071 m.n.p.m.

Któregoś sierpniowego dnia postanowiliśmy odwiedzić rodziców i przy okazji wybrać się w góry. Oczywiście na takie jednodniowe górołażenie nie mogliśmy sobie wymyślić jakiejś wyrypy, więc padł pomysł na naleśniki w bacówce pod Krawców Wierchem. Nie będzie to długa wycieczka, więc z Radlina w towarzystwie Pauliny wyjeżdżamy o ludzkiej porze tzn. 7:00. Dojeżdżamy do Glinki, szybka przebierka i sru do góry.

Idzie nam się wyśmienicie, szlak nie jest stromy ani błotnisty (do czasu). Na końcu zabudowań spotykamy mieszkańca, który rozmyśla nad kupnem działki w celu wybudowania agroturystyki. W swoim stylu doradzamy mu i utargowaliśmy 30% rabat na noclegi. Jednostajnym tempem przemierzamy kolejne metry gdzieniegdzie omijając błotniste łachy, by w końcu wejść na polanę, na której znajduje się bacówka. znajdujemy sobie swój kąt i ku naszemu niezadowoleniu dowiadujemy się, że naleśników dziś nie będzie. Rozkładam się na ławce i zapadam w błogi sen przerywany przez krzyki "bąbelków" i innych przedstawicieli najmłodszego pokolenia. Basia proponuje, aby przedłużyć sobie spacer o jedną z dostępnych "krawczyńskich pętli". Mówię: "Ok to ja na Was poczekam tutaj". Zostało na "moim". Miało być leniuchowanie - będzie leniuchowanie. Idziemy jeszcze na szczyt. W gąszczu lasu znaleźliśmy tabliczkę szczytową robimy fotę i spokojnym krokiem schodzimy do samochodu. To był fajny aktywny dzień.  

















2 komentarze:

  1. Tyle wędrowania za naleśnikami, by dowiedzieć się, że naleśników nie ma. To musiał być zawód. Przynajmniej pogoda do leniuchowania podpasowała.

    OdpowiedzUsuń

Napisz nam proszę co o tym sądzisz :)