Ostatni dzień to powrót do Bergamo. Lot dopiero wieczorem,
więc mamy cały dzień na doświadczanie Bergamo. Bagaże zostawiamy w skrytce na
dworcu autobusowym i ruszamy w stronę starówki. Dziś świąteczna niedziela.
Wchodzimy do kościoła – okazuje się, że uroczystości właśnie się rozpoczynają,
więc zostajemy. Biskup wychodzi do ludzi, robi sobie zdjęcia. No celebryta
normalnie. Ponieważ byliśmy już kiedyś w Bergamo na kilka dni, znamy to miasto i
tym razem nie mamy żadnego planu zwiedzania. Ludzi jest sporo – świąteczna
niedziela sprzyja spacerom i odwiedzinom. Turystów też naprawdę dużo. Strategia
może być tylko jedna – wchodzimy w ciche uliczki, uciekając od gwaru i tłumu.
Udaje się znaleźć przyjemną kawiarnię – trzeba zjeść świąteczne śniadanie. To
też dobra okazja do pierwszych podsumowań i wymiany wrażeń z całego pobytu nad
Lago Iseo. Chodzimy po znanych nam zakątkach, wzdłuż murów cita alta. Pogoda
ciągle dobra. Ostatni rzut oka na miasto z góry i czas ruszyć na lotnisko. Ostatnia
pizza, ostatni łyk prawdziwej włoskiej kawy i z wielkim żalem opuszczamy włoską
ziemię. To był bardzo aktywny i zróżnicowany czas. Pełen wrażeń, ale też i
czasu na odpuszczenie, na luz i ciekawość świata. Pod skórą czujemy, że jeszcze
to powtórzymy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Napisz nam proszę co o tym sądzisz :)