wtorek, 7 maja 2024

Po turkusy i spokój na półwysep Gargano


Vieste i półwysep Gargano
Kolejny dzień poświęcamy na zwiedzanie półwyspu Gargano. No może nie od razu całego półwyspu, ale jednego z miasteczek budujących wizytówkę tego regionu. Vieste, bo o nim mowa, znajduje się na samym krańcu w górzystym terenie, więc trzeba sprawdzić jak nasze nowiuśkie Clio poradzi sobie z włoskimi serpentynami. Po fakcie stwierdzam, że spisał się wybornie. Wstajemy wcześniej, gdyż do pokonania mamy sporo kilometrów. Niespiesznie pokonujemy naszą trasę i parkujemy naszą białą strzałę nieopodal starówki. Już takim naszym zwyczajem jest, że zwiedzamy tylko stare miasto poszczególnych miast – no bo co może być fajnego w zwiedzaniu blokowisk? Już na samym początku spaceru jesteśmy świadkami zabawnego i zarazem praktycznego sposobu robienia zakupów. Otóż obwoźny sklepik zatrzymuje się w umówionych miejscach i klienci nie wychodząc z domów – stojąc na balkonie zaopatrują się w owoce lub inne produkty oferujące przez przewoźnika, wciągając je za pomocą wiaderka i sznurka na górne piętra budynków.


Po pokonaniu pierwszych schodów dochodzimy do katedry. Ta imponująca świątynia poświęcona Matce Bożej Wniebowziętej jest symbolem długiej historii i bogatej kultury tego regionu. Jej budowę rozpoczęto w XI wieku, a w kolejnych wiekach poddawano różnym pracom renowacyjnym i przebudowom. W rezultacie architektura katedry łączy w sobie różnorodne style, takie jak romański, gotycki i barokowy. Kolejnym punktem na trasie jest Castello Svevo nazywane Zamkiem Szwabskim. Niestety tego dnia było zamknięte, więc możemy tylko obejść się smakiem. Obecnie Castello Svevo pełni rolę muzeum, które prezentuje historię i kulturę regionu Gargano. Spod zamku możemy podziwiać widok na plażę miejską i skałę o nazwie Pizzomunno wyrastającą wprost z ziemi, która jest wizytówką miasteczka. W labiryncie miejskich wąskich uliczek spędzamy większość czasu, a każda z nich wyprowadza nas pod mury kościoła Świętego Franciszka. W jego pobliżu znajduje się jedna z dwóch konstrukcji Trabucco. Jest to rodzaj platformy umieszczonej nad wodą, która służy rybakom do połowu ryb. Trabucco składa się z kilku elementów: drewnianego pomostu zbudowanego na skałach lub palach w wodzie, długiej ramy w kształcie litery "T", z której wysuwają się długie drewniane ramiona zakończone siatkami oraz dużego dźwigu, którego celem jest podniesienie lub opuszczenie siatki do wody. Podczas połowu, rybacy opuszczają siatkę do wody, a następnie podnoszą ją w górę, aby złowić ryby, które wpadną w tę zmyślną pułapkę. Proces ten wymaga zgranej pracy rybaków i precyzji, ponieważ połów ryb przy użyciu trabucco jest tradycyjną sztuką, która przekazywana jest z pokolenia na pokolenie.

















W tym miejscu i totalnie sami robimy sobie krótką przerwę na złapanie dodatkowych kalorii potrzebnych na dalszą część dnia. Po lunchu w jednej z licznych knajpek ruszamy w drogę powrotną. Ale jeszcze wcześniej zachodzimy na w/w plażę ze skałą, tradycyjnie sprawdzam czy woda w Adriatyku pod koniec marca jest wystarczająco ciepła, aby zażyć kąpieli.










Po drodze wdrapujemy się do kolejnego miasteczka, którym jest Monte Sant'Angelo. Tam nawigacja oszalała i puściła nas w środek starego miasta dostępnego tylko dla „localsów”. Mimo to udaje nam się zatrzymać na jakimś płatnym parkingu pod zamkiem, który też był zamknięty. Szybkim krokiem spacerujemy po kolejnych labiryntach. W międzyczasie wchodzimy do Sanktuarium Michała Archanioła, które znajduje się kilkanaście metrów pod ziemią w grotach wykutych w skale. Akurat jest Wielki Piątek i trawa Adoracja Krzyża. Historia sanktuarium sięga V wieku n.e., gdy według legendy Michał Archanioł miał objawić się biskupowi Laurentiusowi z San Severo i polecić mu wybudowanie kościoła na górze Gargano. Zgodnie z tradycją w miejscu tym miały mieć miejsce szereg cudów i interwencji Michała Archanioła, które spowodowały, że stało się ono celem pielgrzymek. Sanktuarium składa się z kilku kaplic i kościołów, z których najważniejszym jest Grotta di San Michele, czyli Grota Świętego Michała. Według legendy to właśnie w tej jaskini miały mieć miejsce objawienia Michała Archanioła, a sama grota jest miejscem modlitwy i kontemplacji pielgrzymów. Obok grot znajduje się klasztor benedyktynów, którzy od wieków pełnią funkcję stróżów sanktuarium i opiekunów pielgrzymów. Klasztor jest miejscem modlitwy, nauki i życia zakonnego, a także domem mnichów. Miejsce to zrobiło na nas ogromne wrażenie. Tym bardziej, że takich kościołów jeszcze nie widzieliśmy. Podczas błądzenia po uliczkach natrafiamy na mały plac pod „kościołem zakonnic” na którym tamtejsze chłopaki obijają ściany piłką, a na jednej z nich jest świetny mural ze skrzydłami,  które są idealnym tłem do pamiątkowego zdjęcia Basi. Trafiamy też do parku miejskiego, jesteśmy świadkami rozpoczynającego się zachodu słońca. To znak, że czas wracać, gdyż przed nami dobre dwie godziny jazdy.


















To był kolejny świetny dzień pełen wrażeń i niezapomnianych przeżyć. Intensywnie, choć ciągle w naszym stylu. Wracamy zadowoleni i ciekawi kolejnego dnia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Napisz nam proszę co o tym sądzisz :)