niedziela, 5 maja 2024

Okrągły zachwyt nad Locorotondo i Alberobello


 Locorotondo i Alberobello

Kolejny trzeci dzień naszych podbojów apulijskiego regionu rozpoczynamy od głównej atrakcji i wizytówki południowo-wschodniego wybrzeża, czyli miasteczka Alberobello. Pogoda dziś nie tylko dla bogaczy. Ale zanim to nastąpi nie bylibyśmy sobą, gdybyśmy nie dodali sobie innego pobliskiego miasteczka, które podobno urzeka klimatem i lokalizacją. Czas na Locorotondo - urokliwe miasteczko, które znane jest z malowniczych białych domów i wąskich uliczek. Nazwa "Locorotondo" dosłownie oznacza "okrągła lokalizacja", co odnosi się do charakterystycznej, okrągłej budowy starego miasta. Miasteczko nazywane jest też „Balkonem Valle d’Itria”, gdyż spomiędzy położonych na wzniesieniu zabudowań rozciąga się dookoła piękny widok na spory obszar Doliny Itria, skupiający m.in. słynne domki trulli, o których słów kilka w dalszej części opowieści. Urok tego miejsca sprawił, że Locorotondo trafiło na listę  Borghi più belli d’Italia, czyli najpiękniejszych małych miasteczek Włoch. Spacer rozpoczynamy od ogrodów miejskich. Dużo drzew dające cień w upalny dzień oraz zadbana roślinność cieszą oko od razu na wejściu. Mimo to bardziej zachwycają widoki na okolice rozciągające się z tarasu. Można dostrzec tam winnice, gaje oliwne i wspomniane domki trulli schowane pomiędzy nimi.





Przechodzimy przez okazałą bramę Porta Napoli i stajemy na mały placyku la Piazza Vittorio Emanuele, który wygląda jak szeroka ulica. Po odwiedzeniu i zaczerpnięciu wiedzy z informacji turystycznej oddajemy się błądzeniu w labiryncie białych wąskich uliczek starego miasta. Kolorowe kwiaty kontrastujące z bielonymi ścianami, różnobarwna ozdobna ceramika, czy żelazne balustrady balkonów, po których spływa niezliczona ilość zieleni robią na nas piorunujące wrażenie, którego nie strąci z pierwszego miejsca do końca wyjazdu żadne inne apulijskie miasto. W przerwie pomiędzy omijaniem wiszących nisko nad głowami wiedźm wstępujemy do jednej z licznych kawiarenek na zasłużoną kawę, lokalne ciasto i bruschettę.
























Locorotondo jest jednym z tych włoskich miasteczek, które urzekają swoim urokiem i atmosferą, przyciągając swoją autentycznością i pięknem. To idealne miejsce na spokojne wakacje z dala od zgiełku dużych miast. My mieliśmy to szczęście, że turystów można było zliczyć na palcach jednej ręki, co bardzo ułatwiało zwiedzanie w naszym ulubionym stylu – slow. Zaparkowaliśmy samochód przy cmentarzu, który okazał się niezłą atrakcją. Włoskie cmentarze często wyróżniają się piękną architekturą i starannie zaprojektowanymi grobowcami. Groby są często ozdobione rzeźbami, mozaikami, marmurowymi płytami i innymi artystycznymi detalami. Włoskie rodziny często kupują lub dzierżawią groby rodzinne na cmentarzach, które są przekazywane z pokolenia na pokolenie. Grobowce te mogą być imponującymi budowlami, często zawierającymi miejsce dla wielu członków rodziny. Taki też właśnie był ten cmentarz.






Kolejny punkt tego dnia to słynne miasteczko Alberobello znane z unikalnych domów zwanych trulli. Charakterystyczną cechą domów trulli są ich stożkowe dachy, złożone z kamieni ułożonych w formie koncentrycznych kolistych warstw. Dachy te są często ozdobione białymi stożkami, które dodają uroku tym budynkom. Domy są zwykle zbudowane z kamienia, który jest miejscowym i tradycyjnym materiałem budowlanym w regionie. Kamienne ściany są grube i odporne, co zapewnia trulli chłód latem i ciepło zimą. Charakterystyczną cechą budowy domów trulli jest to, że są one wznoszone bez użycia jakiejkolwiek zaprawy. Kamienie są układane na sobie na sucho, a następnie sklepiane są warstwami, tworząc trwałą i stabilną konstrukcję. Domy te mają długą historię sięgającą wieków i są integralną częścią tradycji i kultury regionu. Wiele z nich zostało zbudowanych w XVI i XVII wieku, a niektóre są nadal zamieszkiwane przez lokalną społeczność. Jedną z głównych atrakcji Alberobello jest dzielnica Rione Monti, wokół której skupia się najwięcej domów trulli w mieście. Spacerując przez te urocze uliczki, można poczuć się jak w innej epoce i zanurzyć się w historii i tradycji regionu. Szukaliśmy wyjątkowych punktów widokowych i kilka udało nam się znaleźć. Gołym okiem widać, że jest to turystyczne miasto. Jest już więcej ludzi, choć wyobrażamy sobie jak tu musi być tłoczno w szczycie sezonu. Gospodarze domów zapraszali nas do środka częstując lokalnym winem lub likierami. Basia oczywiście nie mogła się powstrzymać od zakupu likieru pistacjowego. Mieliśmy okazję wejść do trulli, w którym zatrzymał się czas. Gospodarz uraczył nas jeszcze winem. Zrobiliśmy sobie pamiątkowe zdjęcie.





























Te tradycyjne budynki, zbudowane z białych kamieni i z charakterystycznymi stożkowymi dachami nadają miastu niepowtarzalny urok i atmosferę. To kolejny punkt na liście z cyklu „must see”, czyli warte odwiedzenia (najlepiej poza sezonem).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Napisz nam proszę co o tym sądzisz :)