środa, 9 stycznia 2019

Rok kończymy na Rusinowej

 Tatry - Rusinowa Polana 1223 m.n.p.m.

Trzeci już ostatni dzień 2018 roku przywitał nas obfitymi opadami śniegu. Pozostaje nam wybrać opcję z Gęsią Szyją. Jedziemy na jeszcze pusty parking w Wierchporońcu śliskimi drogami. Płacimy należną daninę i po czterdziestu minutach stajemy na wietrznej i białej Rusinowej Polanie.
Na ławeczce przed jedną z bacówek popijamy gorącej herbaty i postanawiamy, że tym razem nie chce nam się wdrapywać na szczyt. Trzeci raz na Gęsiej i trzeci bez widoków to słaba perspektywa. 







 
Porozumiewamy się z resztą, że poczekamy w kaplicy na Wiktorówkach. Więc jeszcze chwila z głupkowatymi zdjęciami ( no bo jak wyjazd bez skoku miałby się odbyć) i schodzimy kilkadziesiąt metrów niżej. Tam czekając na resztę ekipy robię dobry uczynek i odśnieżam schody do kaplicy. Po chwili dochodzi Jola, Ola, Ela i Mirek. Chwilkę jeszcze siedzimy i wracamy tą samą trasą na parking.



Następnie jedziemy do knajpy Bury Miś na pyszny obiad i wracamy na kwaterę przygotować się do sylwestrowej imprezy.
Impreza jak impreza. Było wszystko: były tańce, śpiewy, jedzenie, picie i dobra zabawa do rana.
Kolejny dzień to był dzień rozjazdów a my cwani zostaliśmy na jeszcze jedną noc myśląc, że ominiemy cały tłum na Zakopiance. Prawie się nam udało tylko 7 godz do Warszawy. Inni pechowcy w tym czasie zdołali tego dnia dojechać do …Rabki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Napisz nam proszę co o tym sądzisz :)