czwartek, 17 maja 2018

Jedna z niższych Wysokich w Polsce

 Pieniny - Wysoka 1050 m.n.p.m.

Tegoroczny weekend majowy – a był naprawdę długi, deszczowa aura oszczędziła. Ale jak to u mnie już jakiś czas bywa obowiązki służbowe uniemożliwiły, aby z niego skorzystać. Może to i lepiej, bo plątanie się w „dzikich” tłumach do przyjemnych nie należy. Nasz spryt nie zawiódł i mogliśmy się nacieszyć dziesięcioma dniami wolnymi zaraz po owym narodowym wolnym weekendzie. Trzeba by gdzieś się w góry wybrać choć na parę dni. Po dłuższym zastanowieniu wybieramy niskie choć urocze Pieniny. Prognozy dupy nie urywały, ale nie można było na nie narzekać. Po odwiedzinach w rodzinnym domu Barbórki w poniedziałkowe słoneczne przedpołudnie startujemy z Jaworek. Cel raczej wiadomy, ale dla tych co się nie znają napiszę, że idziemy na najwyższą górę w Pieninach – Wysoką.
Wąwóz Homole nie zrobił na nas wrażenia – ot parę mostków i „that’s all”. Basia jeszcze w tej części nie była, więc uradowana pięknem i intensywną zielenią pstryka zdjęcia. Słońce z bezchmurnego nieba praży – czego chcieć więcej.








Po standardowym czasie a nawet nieco szybciej stajemy na szczycie. Gdzie spotykamy pięciu turystów, którzy po chwili schodzą w dół, więc mamy szczyt cały dla siebie. No i co tu robić przez te ponad 45 minut – standardowo foty, achy, ochy itp.









Następnie idziemy w stronę żółtego szlaku do Szlachtowej. W międzyczasie dopada nas głupawka i leniuchowanie.












Po zejściu na parking idziemy na lody i zakupy %. Dzień jak najbardziej na plus.

2 komentarze:

Napisz nam proszę co o tym sądzisz :)