Dolomity - Colac 2711 m.n.p.m.
Budzimy się na
campingu w Canazei. Pogoda znowu beznadziejna. No ale coś trzeba urobić w ten
poniedziałkowy dzień. W planie był niezbyt wysoki jak na Dolomity szczyt Colac.
Należy on do tych szczytów, które cieszą się dużą popularnością. Jest on
atrakcyjnym celem nawet dla wymagających turystów. W Albie startujemy kolejką
na Ciampac 2150 m. Naszym zadaniem jest dowiedzieć się co to znaczy wg Darka
(Tkaczyk): charakter rozrywkowo-sportowy, prowadzenie odcinków niezbyt
szczęśliwie czy śmiało oraz plastyczny profil Marmolady.
Oczywiście po wyjściu
z kolejki robimy sobie „grupen foten”. Widząc na twarzy Basi malowany stres
pytam, czy może pójdziemy sobie na szczyt drogą normalną, albo ogólnie
„potrekujemy sobie wokół?” Decyzja była szybka, że wchodzimy feratą Finanzieri
jak było w planie.
No więc ok. śmiało nabieramy wysokości na piargach
podchodząc pod ścianę. Tam szpeimy się i puszczamy dziewczyny przodem. Wszystko
idzie gładko dopóki nie dochodzimy do kluczowego miejsca, które Darek opisał
tak: „Tu napotkamy drabiny, których przejście a zwłaszcza trawers z jednej na
drugą wymaga dużej odporności na przepaściste widoki.” Spędzamy tam trochę
czasu. Basia zastanawia się jak ugryźć pierwszy stopień, który jest dość wysoko
umocowany a podciągnięcie rękami jest też siłowe. Widząc coraz większy stres,
mówię, że może zawrócimy bo przecież „Żaden wycof nie przynosi ujmy”. NIEEE! WEJDĘ
TAM! DAJ MI MINUTĘ! Zaproponowałem swój bark jako dodatkowy stopień, z którego
Basia skorzystała. Jakież było moje zdziwienie, gdy Barbórka będąc w transie
pokonywania tegoż utrudnienia skorzystała także z mojej głowy jako kolejnego
stopnia. No ale liczy się efekt. Jest to baba z jajami!!!!
Później już tylko w górę ku szczytowi. Dziewczyny czekały na nas …. Ale się nie doczekały. Po dwóch godzinach rozpoczęły zejście. Minęliśmy się o jakieś 10 czy 15 minut.
Ze
szczytu widać ten profil Marmolady ale czy on jest plastyczny? Nie mi to
oceniać. Wszakże różni się od północnego zbocza diametralnie. Liczne chmurki na
niebie nadają kolorytu widokom ze szczytu, na którym oprócz nas są jeszcze 3
osoby. Mamy jeszcze sporo czasu do ostatniej kolejki, ale znając historie z
dnia wcześniejszego powoli zbieramy się do zejścia drogą normalną co daje nam
doskonałe widoki na dolinę Val Contrin.
Dochodzimy do górnej granicy potężnego
żlebu schodzącego z przełączki pomiędzy głównym a bocznym wierzchołkiem Piccolo
Colac. Wychodząc z tego żlebu wchodzimy w końcu w trawiasty teren, którym
śmigamy na łąki poniżej przełęczy Forcella Neigra. Idziemy już z automatu, wody
brak a żar leje się z nieba. Będąc już na dole napełniamy butle źródlaną wodą,
która skutecznie ugasiła nasze pragnienia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Napisz nam proszę co o tym sądzisz :)