Bereśnik 843 m.n.p.m.
Po intensywnych i pięknych dniach na Wysokim Wierchu oraz Eliaszówce, trzeci i ostatni dzień naszego listopadowego wędrowania po górach spędziliśmy na szlaku prowadzącym na Bereśnik. Tym razem nasza wędrówka rozpoczęła się w Szczawnicy, a już od rana doliny witały nas słońcem. Chociaż przejrzystość powietrza nie była tak doskonała jak w poprzednich dniach, krajobrazy nadal robiły ogromne wrażenie. Szlak prowadził nas łagodnie pod górę, mijaliśmy niewielkie polany i leśne ścieżki. Bereśnik, choć na szczycie zarośnięty drzewami, oferował spektakularne widoki z okolicznych polan. Panorama Tatr i otaczających je dolin, mimo lekkiej mgiełki, wciąż zapierała dech w piersiach. Listopadowe słońce dodawało złocistego blasku krajobrazom, a delikatny wietrzyk przypominał, że zima już tuż-tuż.
Na trasie spotkaliśmy pasterzy sprowadzających swoje stada owiec. Owce z zapałem skubały resztki zielono-żółtej trawy, a my z zaciekawieniem obserwowaliśmy ten codzienny rytuał, który w górach zawsze ma w sobie coś wyjątkowego. Nasz obowiązkowy przystanek w Bacówce pod Bereśnikiem był prawdziwą przyjemnością. Ciepła kawa i domowe ciastko smakowały wyśmienicie po podejściu. W schronisku panowała spokojna, jesienna atmosfera, a przez okna mogliśmy podziwiać widoki na otaczające doliny.
Powrót zaplanowaliśmy pętlą – przez Sewerynówkę i malowniczy wodospad Zaskalnik. Spacer wśród jesiennych lasów, z szumem wody w tle, był idealnym zakończeniem dnia. Gdy dotarliśmy do parkingu, rozstaliśmy się z naszymi współtowarzyszami, żegnając się serdecznie i dziękując za wspólnie spędzony czas w górach. Ruszyliśmy w drogę powrotną do domu, z głowami pełnymi wspomnień i sercami przepełnionymi wdzięcznością za te słoneczne i wyjątkowe listopadowe dni. Góry po raz kolejny pokazały swoje piękno, a aura była dla nas niezwykle łaskawa. Każdemu życzymy takiej pogody i takich chwil podczas górskich wędrówek.
Na trasie spotkaliśmy pasterzy sprowadzających swoje stada owiec. Owce z zapałem skubały resztki zielono-żółtej trawy, a my z zaciekawieniem obserwowaliśmy ten codzienny rytuał, który w górach zawsze ma w sobie coś wyjątkowego. Nasz obowiązkowy przystanek w Bacówce pod Bereśnikiem był prawdziwą przyjemnością. Ciepła kawa i domowe ciastko smakowały wyśmienicie po podejściu. W schronisku panowała spokojna, jesienna atmosfera, a przez okna mogliśmy podziwiać widoki na otaczające doliny.
Powrót zaplanowaliśmy pętlą – przez Sewerynówkę i malowniczy wodospad Zaskalnik. Spacer wśród jesiennych lasów, z szumem wody w tle, był idealnym zakończeniem dnia. Gdy dotarliśmy do parkingu, rozstaliśmy się z naszymi współtowarzyszami, żegnając się serdecznie i dziękując za wspólnie spędzony czas w górach. Ruszyliśmy w drogę powrotną do domu, z głowami pełnymi wspomnień i sercami przepełnionymi wdzięcznością za te słoneczne i wyjątkowe listopadowe dni. Góry po raz kolejny pokazały swoje piękno, a aura była dla nas niezwykle łaskawa. Każdemu życzymy takiej pogody i takich chwil podczas górskich wędrówek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Napisz nam proszę co o tym sądzisz :)