Po śniadaniu na włoskiej ziemi rozkminiamy co bierzemy na tzw. pierwszy strzał. Opcji jest wiele. Wspólnie postanawiamy, aby ten dzień był na rozruch, wybór wydaje się oczywisty – ruszamy na spacer drogą o wdzięcznej nazwie Strada del Ponale. Jest to jeden z najbardziej uczęszczanych szlaków turystycznych na półwyspie Apenińskim zarówno przez turystów pieszych, jak i rowerowych. Z resztą nie mogło być inaczej. Stara droga dojazdowa biegnąca w skalnych ścianach opadających pionowo do jeziora oferuje niezapomniane przeżycia, w dodatku dostępne dla każdego. Do dzisiaj na trasie można dostrzec wiele historycznych miejsc, a dokładnie ślady po walkach I wojny światowej i upamiętniające te wydarzenia tablice. Dzisiaj ścieżka Ponale łączy Riva del Garda z doliną Ledro. Dopiero około dwadzieścia lat temu, po wybudowaniu tunelu przy Jeziorze Garda, ruch samochodowy na tej pierwszej drodze został zamknięty, a w jej ciągu został wyznaczony szlak pieszo-rowerowy.
Parkujemy nasze auto na dużym piętrowym parkingu w Riva del Garda i ruszamy ku przygodzie. Po kilkuset metrach schodzimy z drogi krajowej na XIX-wieczną starą drogę. Tutaj zaczyna się właściwy szlak. Już po chwili opuszczamy gwarną Rivę i wędrujemy dosłownie kilkadziesiąt metrów nad taflą jeziora. W przewodnikach widoki były niesamowite. Nasze są nieco przygaszone przez lekko zachmurzone niebo, ale i tak jest bosko. Jedynie trzeba uważać na mijających nas licznie rowerzystów. Powolnym tempem mijamy raz po raz kilka dłuższych lub krótszych tuneli. Trasa na każdym zakręcie oferuje spektakularne widoki.
Po ok. 4 km zachwytów dochodzimy do Ristorante Belvedere, w której rozkoszujemy się smakiem pysznej włoskiej kawy. Dawid stwierdza, że ambitnie "leci" dalej podążając szlakami aż do miasteczka Limone sul Garda. My z kolei chcemy ten dzień przeznaczyć na rozruch schorowanych kości, więc wcielamy w życie wersję light. Robimy jeszcze krótką pętelkę po okolicznych szlakach i wracamy tą samą trasą do samochodu.
Jest jeszcze wcześnie, więc nie możemy zakończyć tak pięknie rozpoczętego dnia. Robiąc rozeznanie przed wyjazdem natknąłem się na informacje o "tarasach grozy". Po drodze zgarniamy Grucę w uroczym miasteczku Limone i słuchamy opowieści z jego wersji trasy. Druga część tego dnia będzie się działa w przepięknie położonej miejscowości Pieve oddalonej od Riva del Gardy o ok. 20 km. Tremosine to bez wątpienia jedno z najpiękniejszych miejsc nad jeziorem Garda. Położona wysoko nad Gardą gmina składa się z osiemnastu wiosek, wśród których prawdziwym klejnotem jest Pieve di Tremosine wpisane na listę Borghi più belli d’Italia, czyli najpiękniejszych małych miasteczek Włoch. Zapierające dech w piersi „tarasy grozy” zawieszone są ponad 350 m nad taflą wody. Jednak, aby tam dojechać musimy przemierzyć niezwykle wąską i krętą Strada della Forra. Samo Pieve to jedyne miasteczko nad Gardą, które jednocześnie zapewnia spektakularne widoki na jezioro i znajduje się na wspomnianej liście. Jest malutkie i klimatyczne. Można znaleźć tam ratusz, dwa niewielkie place i kilka wąskich uliczek zabudowanych w większości starymi domami. Szczególnie jeden dom warty jest zobaczenia od zewnątrz, bowiem wejście do niego prowadzi po bardzo urokliwych schodkach. W Pieve jest też jeden pięknie położony kościół oraz to, co przyciąga turystów, czyli słynne tarasy grozy.
Są to niewielkie tarasy wiszące wysoko nad taflą jeziora. Sceneria idealna do zdjęć przyciąga jak magnez. I my ulegamy pokusie pozowania na widokowej ławeczce, klimat dolce vita wciąga nas coraz bardziej…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Napisz nam proszę co o tym sądzisz :)