Gorce - Turbacz 1310 m.n.p.m.
Zbliża się
Święto Niepodległości, okrągła rocznica, wypadałoby to jakoś uczcić. Nie mając
żadnych sprecyzowanych planów, dostaję propozycję przemierzenia Gorców Głównym
Szlakiem Beskidzkim w babskim gronie. Cieszę się tym bardziej, że do tej pory
byłam na Turbaczu dwukrotnie i nie miałam okazji zobaczyć Tatr ze schroniska,
więc liczę, że do trzech razy sztuka!
Czy cztery
dziewczyny są w stanie ze sobą wytrzymać przez weekend? Jasne, że tak! Szczególnie,
jeżeli są lekko szalone i pełne wigoru! Nie ma
chwili do stracenia, więc już w piątek (9.11) ruszam do pracy z plecakiem z
nadzieją, że czas w niej szybko zleci, a potem wystarczy wsiąść do pociągu....
ale nie byle jakiego, tylko tego do Krakowa. Spotykam resztę ekipy na
Centralnym i w świetnych nastrojach wsiadamy do maszyny.
Nie ma
wyjazdu bez niespodzianek ze strony PKP - nic tak nie podnosi ludziom ciśnienia
- okazuje się, że dzięki krajowemu przewoźnikowi okupującemu polskie szyny
- mamy w Krakowie dosłownie minutę na przesiadkę i złapanie busa do Rabki,
ale że nam się ma nie udać? No jasne, że damy radę. Nie wiem, jak to zrobiłyśmy
ale przed 19 siedzimy już w zatłoczonym busie i staramy się przeżyć każdy
podskok i zakręt na naszej drodze do szczęścia.
W Rabce
czeka na nas bardzo fajna miejscówka - mamy wygodny pokój, wieczór kończymy
szybką kolacją zakrapianą wyśmienitą nalewką z pigwy, która będzie towarzyszyć
nam przez cały wyjazd.
Zdyscyplinowana
ekipa czterech kobiet rusza ku górskim przygodom. Na szlak stawiamy się
punktualnie o 8.30 i w słonecznych promieniach rozpoczynamy wędrówkę w kierunku
Turbacza, właśnie tam w schronisku czeka na nas zarezerwowany pokój, ba!
podobno to jest apartament.




Mimo
cięższych plecaków, wędrówka idzie nam bardzo sprawnie, a pogoda jest wprost
wymarzona. Z każdym metrem cieszymy się jeszcze bardziej, że niebo jest
niebieskie, a trawa wciąż zielona. Spokój mąci tylko spora grupa podążająca za
nami. Dajemy się więc wyprzedzić i niespiesznie docieramy do Maciejowej.


Pierwszy posiłek
i łyk kawy, ruszamy dalej. Szlak jest bardzo przyjemny, sprzyja rozmowom o
wszystkim i o niczym, o rzeczach ważnych i pierdołach, które spędzają nam sen z
powiek. A wszystko to w otoczeniu wiosennej aury! Niby listopad, ale przyroda
daje złudzenie, jakby budziła się do życia niż chowała na zimowy czas.
W poczuciu
lekkiego i przyjemnego zmęczenia docieramy do Starych Wierchów - tłumy
sprawiają, że gościmy tam krótko, łapiąc słońce i wygrzewając się na szlaku. Po
drodze zatrzymują nas a to widoki na Tatry, a to promienie słoneczne
wpadające do lasu, a to ciekawe formacje leśne, a to inni towarzysze szlaku.



Aż żal
przyspieszać tempa, żeby zbyt szybko nie wyrwać się z tego stanu. Widzimy
jednak, że słońce chyli się już powoli ku zachodowi (w końcu to jednak
listopad) więc przyspieszamy kroku i w dobrym momencie docieramy do schroniska
na Turbaczu, patrzymy na świetlny spektakl nad Tatrami. Stoimy tak dłuższą
chwilę, ochom i achom nie ma końca, jeszcze jedna fotka, jeszcze jeden pstryk i
wchodzimy do schroniska, by odpocząć w zapowiadanym apartamencie w towarzystwie
nalewki z pigwy. Apartament wygodny, więc wykorzystujemy każdą przestrzeń.



Poranek
dostarcza nam kolejnej dawki endorfin, słońce świeci i już wiemy, że zejście do
Nowego Targu będzie przyjemne i ciepłe. Schodzimy żółtym szlakiem w kierunku
Kaplicy Papieskiej na polanie Wisielakówka, zaglądamy do niej, żeby uczcić
chwilą ciszy naszą Niepodległość. Po krótkiej chwili zadumy ruszamy powolnie w
dół, co rusz zatrzymując się by spojrzeć na Tatry skąpane w słońcu.




Do odjazdu
mamy jeszcze sporo godzin, więc modyfikujemy trasę i skręcamy na czarny szlak,
by dojść do urzekającej Łapsowej Polany i stojącej, kilka minut za rozwidleniem
koliby, w której zatrzymujemy się na jedzenie. Siedzimy na zewnątrz, by zapamiętać
Tatry na dłużej.


Po godzinie jednak ruszamy niebieskim szlakiem w kierunku
Nowego Targu, podtrzymując się na duchu, że jeszcze tu wrócimy.
W
zachodzącym słońcu mkniemy już zakopianką do Krakowa, w duchu dziękując za
wolność w górach i w życiu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Napisz nam proszę co o tym sądzisz :)