Beskid Śląski - Klimczok 1117 m.n.p.m.
Nic nie zapowiadało, że to będzie
taki udany dzień… zaczęło się od deszczu, mgieł i szarości. O 9 rano ruszamy z
Bystrej w kierunku Szyndzielni przez Kozią Górę. Pogoda nie nastraja
pozytywnie, za to liczne towarzystwo już tak! Szlak jest obiecujący, po drodze
co najmniej kilka schronisk – więc przynajmniej zaliczę wszystkie szarlotki.
Początkowo
aura iście jesienna, Szyndzielnię spowija mgła, ale wraz z wysokością pojawia
się pierwszy w tym roku śnieg.
W schronisku spędzamy dłuższą chwilę i ruszamy
dalej – przed nami kolejny cel – Klimczok. Z każdy kolejnym krokiem pogoda
robi się coraz bardziej tajemnicza i sprzyja bardziej działalności
konspiracyjnej niż rekreacyjnej.
Klimczok zdobywamy jeszcze w mglistym
otoczeniu, jednak im bliżej schroniska, tym zaczyna się walka o nieboskłon i
pierwsze promyki słońca docierają na ziemię… onieśmieleni i lekko
zdezorientowani zmianą akcji, po krótkim odpoczynku w urokliwym schronisku,
ruszamy dalej. Zmieniająca się pogoda wprawia nas w niemy zachwyt, akcenty
jesienno-zimowe tworzą niezapomniany spektakl, a wędrówka w takich
okolicznościach, to sama przyjemność…





Jest tak błogo, że nawet strome zejście nie stanowi problemu, a ostatni przystanek na naszej drodze to chata na Groniu, w której panujący gospodarz sypie kawałami jak z rękawa, a gorąca czekolada nagradza wszystkie trudy dnia…
Byliśmy dwa tygodnie przed Wami ;) Bardzo fajna trasa na krótki, spacerowy dzień :)
OdpowiedzUsuń